Poseł PiS: jesteśmy zszokowani. Konferencja ABW była przedwczesna

Poseł PiS: jesteśmy zszokowani. Konferencja ABW była przedwczesna

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. mat. prasowe PiS) 
Posłowie PiS - członkowie sejmowej komisji ds. służb specjalnych - uważają, że konferencja ABW i krakowskiej prokuratury w sprawie udaremnionego zamachu bombowego na Sejm została przeprowadzona zbyt wcześnie.
- Jako członkowie komisji ds. służb specjalnych będziemy się domagać, aby tą sprawą zająć się w trybie specjalnym - powiedziała posłanka PiS Beata Mazurek. Jak dodała, posiedzenie komisji powinno odbyć się 21 listopada, a nie - jak planowano - dzień później. - Uważamy, że jest to temat na tyle ważny, że sprawą powinniśmy się zająć w pierwszej kolejności - powiedziała Mazurek.

"Jesteśmy zszokowani"

Poseł PiS Marek Opioła, również członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych oświadczył, że to właśnie komisja jako pierwsza powinna się dowiedzieć o planowanym zamachu "na organy Sejmu, prezydenta, premiera". Poseł mówił, że członkowie komisji dowiedzieli się o sprawie z mediów. - Komisja ds. służb specjalnych w ogóle nie została poinformowana, dopiero 10 rano uzyskaliśmy tę informację przez konferencję prasową - mówił Opioła. - Jesteśmy zszokowani tą informacją - dodał.

Opioła stwierdził, że podczas posiedzenia sejmowej komisji ds. służb specjalnych trzeba zadać "podstawowe pytanie": dlaczego prokuratura na tym etapie śledztwa, po zatrzymaniu jednej osoby "robi konferencję prasową i mówi, że jeszcze ma wiele postępowań w toku, że była tzw. zbrojna grupa, że są osoby, które też były namawiane do udziału w tym procederze, po prostu są jeszcze na wolności". - Dlaczego prokuratura robi tę konferencję w takim momencie? - pytał poseł.

Zapytał też, czemu kolejność zdarzeń nie była odwrotna: czemu najpierw ABW nie doprowadziła śledztwa do końca a podejrzanym nie przedstawiono aktu oskarżenia. Według polityka PiS, dopiero wtedy opinia publiczna powinna dowiedzieć się o sprawie.

Udaremniony zamach


ABW i prokuratura poinformowały, że udaremniono planowany zamach na najwyższe polskie władze. Celem ataku miał być budynek Sejmu. Zamach miał zostać przeprowadzony, gdy w parlamencie znajdowaliby się posłowie, premier oraz prezydent. Główny podejrzany chciał zdetonować pod Sejmem 4 tony ładunków wybuchowych, umieszczone w samochodzie.

Kara: do 5 lat więzienia

Mężczyzna został oskarżony o przygotowywanie się do usunięcia przemocą konstytucyjnych organów RP oraz przygotowywanie do sprowadzenia zagrożenia na życie i mienie w wielkiej skali. Podejrzany częściowo przyznał się do winy. To 45-letni pracownik Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Mężczyzna został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.

Znaleziono materiały wybuchowe i broń

W trakcie śledztwa funkcjonariusze ABW przeszukali kilkanaście lokali w całej Polsce. Znaleźli m.in. materiały wybuchowe, w tym heksogen, pentryt, trotyl i proch, a także detonatory, elektryczne zapalniki samodziałowe i lonty. Znaleziono także kamizelki kuloodporne, snajperskie stroje maskujące, kilkanaście sztuk broni oraz wiele sztuk amunicji. Śledczy przechwycili także publikacje saperskie i pirotechniczne oraz tablice rejestracyjne.

"Jego zdaniem, nie rządzą prawdziwi Polacy"

Główny podejrzany przyznał, że działał "pod wpływem sugestii innych osób". Podejrzany nie należy do żadnej partii, nie jest związany z żadną organizacją polityczną. Twierdzi, że kierował się przesłankami nacjonalistycznymi. Podejrzany oświadczył, że aktualna sytuacja społeczna i gospodarcza kraju zmierza w złym kierunku z uwagi na fakt, że władze w Polsce sprawują osoby, które on ocenia jako obce. - Nie są to jego zdaniem prawdziwi Polacy - mówili śledczy.

Werbował i szkolił innych

Zatrzymany przyznał się do przeprowadzania próbnych detonacji oraz do werbowania i szkolenia innych osób. Według śledczych, pomysłodawcą zamachu był zatrzymany, który zwerbował jeszcze cztery inne osoby. Nie wiadomy, czy te osoby zostały zatrzymane. Nie ustalono, by podejrzany miał powiązania z zagranicznymi organizacjami terrorystycznymi. Główny podejrzany nie był badany psychiatrycznie, neurologicznie ani odwykowo.

W toku śledztwa zatrzymano także dwie inne osoby, którym postawiono zarzut nielegalnego posiadania broni.

zew, TVP Info, sejm.gov.pl