- Nasi funkcjonariusze wykonali ogrom pracy - powiedział rzecznik ABW Maciej Karczyński dodając, że jest mu przykro, iż Agencja jest źle oceniania za coś, co zrobiła "w imię bezpieczeństwa wszystkich".
Rzecznik ABW powiedział w TVN24, że to nie Agencja, lecz prokuratura zdecydowała o zatrzymaniu Brunona K. - Nasi funkcjonariusze wykonali ogrom pracy. Zebraliśmy informacje, które przełożone są na materiał dowodowy, który ocenia prokurator - powiedział Maciej Karczyński. Rzecznik odpierał zarzuty, że konferencja prasowa, na której poinformowano o sprawie, została zorganizowana "na pokaz" i że o wynikach postępowania poinformowano zbyt wcześnie. - Przykro nam, że tak nas się ocenia za coś, co zrobiliśmy w imię bezpieczeństwa nas wszystkich - powiedział.
"Naprawdę planował zamach"
Karczyński podkreślił, że zebrany przez ABW materiał pozwolił na aresztowanie podejrzanego. - Ten człowiek naprawdę planował zamach, mamy na to dowody - powiedział Karczyński. Według niego, Brunon K. "pojawiał się w obrębie Sejmu".
Pytany o pracę ABW w przypadku domniemanego zamachowca Karczyński powiedział, że była to "typowa praca operacyjna".
Rzecznik ABW powiedział w TVN24, że to nie Agencja, lecz prokuratura zdecydowała o zatrzymaniu Brunona K. - Nasi funkcjonariusze wykonali ogrom pracy. Zebraliśmy informacje, które przełożone są na materiał dowodowy, który ocenia prokurator - powiedział Maciej Karczyński. Rzecznik odpierał zarzuty, że konferencja prasowa, na której poinformowano o sprawie, została zorganizowana "na pokaz" i że o wynikach postępowania poinformowano zbyt wcześnie. - Przykro nam, że tak nas się ocenia za coś, co zrobiliśmy w imię bezpieczeństwa nas wszystkich - powiedział.
Karczyński podkreślił, że zebrany przez ABW materiał pozwolił na aresztowanie podejrzanego. - Ten człowiek naprawdę planował zamach, mamy na to dowody - powiedział Karczyński. Według niego, Brunon K. "pojawiał się w obrębie Sejmu".
Pytany o pracę ABW w przypadku domniemanego zamachowca Karczyński powiedział, że była to "typowa praca operacyjna".
Udaremniony zamach
ABW i prokuratura poinformowały, że udaremniono planowany zamach na najwyższe polskie władze. Celem ataku miał być budynek Sejmu. Zamach miał zostać przeprowadzony, gdy w parlamencie znajdowaliby się posłowie, premier oraz prezydent. Główny podejrzany chciał zdetonować pod Sejmem 4 tony ładunków wybuchowych, umieszczone w samochodzie.
Kara: do 5 lat więzienia
Mężczyzna został oskarżony o przygotowywanie się do usunięcia przemocą konstytucyjnych organów RP oraz przygotowywanie do sprowadzenia zagrożenia na życie i mienie w wielkiej skali. Podejrzany częściowo przyznał się do winy. To 45-letni pracownik Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Mężczyzna został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.
Znaleziono materiały wybuchowe i broń
W trakcie śledztwa funkcjonariusze ABW przeszukali kilkanaście lokali w całej Polsce. Znaleźli m.in. materiały wybuchowe, w tym heksogen, pentryt, trotyl i proch, a także detonatory, elektryczne zapalniki samodziałowe i lonty. Znaleziono także kamizelki kuloodporne, snajperskie stroje maskujące, kilkanaście sztuk broni oraz wiele sztuk amunicji. Śledczy przechwycili także publikacje saperskie i pirotechniczne oraz tablice rejestracyjne.
"Jego zdaniem, nie rządzą prawdziwi Polacy"
Główny podejrzany przyznał, że działał "pod wpływem sugestii innych osób". Podejrzany nie należy do żadnej partii, nie jest związany z żadną organizacją polityczną. Twierdzi, że kierował się przesłankami nacjonalistycznymi. Podejrzany oświadczył, że aktualna sytuacja społeczna i gospodarcza kraju zmierza w złym kierunku z uwagi na fakt, że władze w Polsce sprawują osoby, które on ocenia jako obce. - Nie są to jego zdaniem prawdziwi Polacy - mówili śledczy.
Werbował i szkolił innych
Zatrzymany przyznał się do przeprowadzania próbnych detonacji oraz do werbowania i szkolenia innych osób. Według śledczych, pomysłodawcą zamachu był zatrzymany, który zwerbował jeszcze cztery inne osoby. Nie wiadomy, czy te osoby zostały zatrzymane. Nie ustalono, by podejrzany miał powiązania z zagranicznymi organizacjami terrorystycznymi. Główny podejrzany nie był badany psychiatrycznie, neurologicznie ani odwykowo.
W toku śledztwa zatrzymano także dwie inne osoby, którym postawiono zarzut nielegalnego posiadania broni.
zew, TVP Info, TVN24
"Naprawdę planował zamach"
Karczyński podkreślił, że zebrany przez ABW materiał pozwolił na aresztowanie podejrzanego. - Ten człowiek naprawdę planował zamach, mamy na to dowody - powiedział Karczyński. Według niego, Brunon K. "pojawiał się w obrębie Sejmu".
Pytany o pracę ABW w przypadku domniemanego zamachowca Karczyński powiedział, że była to "typowa praca operacyjna".
Rzecznik ABW powiedział w TVN24, że to nie Agencja, lecz prokuratura zdecydowała o zatrzymaniu Brunona K. - Nasi funkcjonariusze wykonali ogrom pracy. Zebraliśmy informacje, które przełożone są na materiał dowodowy, który ocenia prokurator - powiedział Maciej Karczyński. Rzecznik odpierał zarzuty, że konferencja prasowa, na której poinformowano o sprawie, została zorganizowana "na pokaz" i że o wynikach postępowania poinformowano zbyt wcześnie. - Przykro nam, że tak nas się ocenia za coś, co zrobiliśmy w imię bezpieczeństwa nas wszystkich - powiedział.
Karczyński podkreślił, że zebrany przez ABW materiał pozwolił na aresztowanie podejrzanego. - Ten człowiek naprawdę planował zamach, mamy na to dowody - powiedział Karczyński. Według niego, Brunon K. "pojawiał się w obrębie Sejmu".
Pytany o pracę ABW w przypadku domniemanego zamachowca Karczyński powiedział, że była to "typowa praca operacyjna".
Udaremniony zamach
ABW i prokuratura poinformowały, że udaremniono planowany zamach na najwyższe polskie władze. Celem ataku miał być budynek Sejmu. Zamach miał zostać przeprowadzony, gdy w parlamencie znajdowaliby się posłowie, premier oraz prezydent. Główny podejrzany chciał zdetonować pod Sejmem 4 tony ładunków wybuchowych, umieszczone w samochodzie.
Kara: do 5 lat więzienia
Mężczyzna został oskarżony o przygotowywanie się do usunięcia przemocą konstytucyjnych organów RP oraz przygotowywanie do sprowadzenia zagrożenia na życie i mienie w wielkiej skali. Podejrzany częściowo przyznał się do winy. To 45-letni pracownik Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Mężczyzna został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.
Znaleziono materiały wybuchowe i broń
W trakcie śledztwa funkcjonariusze ABW przeszukali kilkanaście lokali w całej Polsce. Znaleźli m.in. materiały wybuchowe, w tym heksogen, pentryt, trotyl i proch, a także detonatory, elektryczne zapalniki samodziałowe i lonty. Znaleziono także kamizelki kuloodporne, snajperskie stroje maskujące, kilkanaście sztuk broni oraz wiele sztuk amunicji. Śledczy przechwycili także publikacje saperskie i pirotechniczne oraz tablice rejestracyjne.
"Jego zdaniem, nie rządzą prawdziwi Polacy"
Główny podejrzany przyznał, że działał "pod wpływem sugestii innych osób". Podejrzany nie należy do żadnej partii, nie jest związany z żadną organizacją polityczną. Twierdzi, że kierował się przesłankami nacjonalistycznymi. Podejrzany oświadczył, że aktualna sytuacja społeczna i gospodarcza kraju zmierza w złym kierunku z uwagi na fakt, że władze w Polsce sprawują osoby, które on ocenia jako obce. - Nie są to jego zdaniem prawdziwi Polacy - mówili śledczy.
Werbował i szkolił innych
Zatrzymany przyznał się do przeprowadzania próbnych detonacji oraz do werbowania i szkolenia innych osób. Według śledczych, pomysłodawcą zamachu był zatrzymany, który zwerbował jeszcze cztery inne osoby. Nie wiadomy, czy te osoby zostały zatrzymane. Nie ustalono, by podejrzany miał powiązania z zagranicznymi organizacjami terrorystycznymi. Główny podejrzany nie był badany psychiatrycznie, neurologicznie ani odwykowo.
W toku śledztwa zatrzymano także dwie inne osoby, którym postawiono zarzut nielegalnego posiadania broni.
zew, TVP Info, TVN24