Paserzy z Białegostoku mogli podsłuchiwać policję, uważają stróże prawa, którzy znaleźli w ich magazynie radiostację z nasłuchem na "policyjne" częstotliwości.
Przestępcy gromadzili w garażu, który był ich magazynem, przedmioty pochodzące z włamań do białostockich mieszkań i z białostockich sklepów i hurtowni. Kradzioną odzież - m.in. futra - i sprzęt elektroniczny oszacowano na ok. 60 tys. zł. W magazynie były także gry telewizyjne, radia samochodowe, słuchawki. Była też amunicja do sztucera i broń gazowa.
Znaleziono w nim także radiostację z nasłuchem na częstotliwości, na których porozumiewa się policja.
Jak poinformowała rzeczniczka podlaskiej policji Maria Kubajewska, garaż gdzie znaleziono te przedmioty wynajmował mężczyzna, który od ponad miesiąca przebywa w areszcie za paserstwo.
W połowie października policjanci odkryli w mieście pierwszą taką "dziuplę", gdzie przechowywano skradzione przedmioty, głównie elektronarzędzia. Ich wartość oszacowano wówczas na ponad 60 tys. zł. Aresztowano wtedy białostocczanina podejrzanego w tej sprawie.
"Teraz okazało się, że ten mężczyzna wynajmował drugi garaż" - mówi Kubajewska. Policja nie wyklucza kolejnych zatrzymań w tej sprawie.
em, pap