Projekt przewiduje likwidację kas chorych i powołanie w ich miejsce jednego funduszu z 16 oddziałami wojewódzkimi, które - jak dotąd kasy - będą zawierały umowy z przychodniami, gabinetami lekarskimi i szpitalami.
Fundusz będzie gospodarował pieniędzmi, które wpływać do niego będą ze składek na ubezpieczenie zdrowotne. Uprawnienia nadzorcze wobec NFZ ma mieć minister zdrowia. Ubezpieczony - jak dotąd - będzie miał prawo wyboru lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, a także szpitala.
Za przyjęciem projektu są: SLD, UP, PSL i Samoobrona; przeciw - PO, LPR oraz koła KN i SKL. Klub PiS uzależnia poparcie od uwzględnienia poprawek.
Zgłoszono ich wiele. M.in. SLD wniósł propozycje zmian, dających pielęgniarkom i położnym możliwość samodzielnego wykonywania zawodu. Jak wyjaśniła Krystyna Herman, mają one na celu utrzymanie istniejącego stanu prawnego, a jednocześnie zapewnienie obecności pielęgniarek i położnych na rynku usług medycznych jako samodzielnych podmiotów gospodarczych (do tej pory pielęgniarki miały utrudniony dostęp do kontraktowania usług z kasami chorych).
Projekt chwaliły ugrupowania wchodzące w skład koalicji rządzącej. Przemawiający w imieniu PSL Józef Szczepańczyk podkreślał, że zagwarantowane są jednakowe standardy i wyceny usług. "Klub parlamentarny PSL uważa, że naczelną zasadą w korzystaniu ze świadczeń zdrowotnych powinna być ich pełna dostępność. Uważamy, że nikt, w sytuacji zagrożenia zdrowia i życia, nie może pozostać bez fachowej pomocy lekarskiej".
Utworzenie NFZ akceptuje także UP. Barbara Błońska-Fajfrowska akcentowała, że będzie on prowadził jedną politykę zdrowotną na terenie całego kraju w odróżnieniu od kas, z których każda kreuje własną, niezależną od władz państwowych i od innych kas. NFZ będzie jedną instytucją mającą 16 równoprawnych oddziałów wojewódzkich, "w których kryteria kontraktowania, ceny wykonywanych świadczeń będą porównywalne, a pacjent niezależnie, czy z Tatr, czy z nad morza, będzie traktowany jednakowo", podkreśliła posłanka UP.
Poza koalicją, za projektem opowiedziała się też Samoobrona. Alfred Budner wyjaśnił, że jego partia od początku opowiadała się za likwidacją kas chorych. "Do tej pory systemem kierowali wszyscy i nie kierował nikt. Autobus, zwany służbą zdrowia, jechał od krawężnika do krawężnika na pożyczonym paliwie, z wybitymi światłami, by za chwilę runąć w przepaść, którą mu tak chętnie podsuwały kasy chorych" - mówił Budner. Samoobronie podoba się pomysł odpowiedzialności ministra za politykę zdrowotna państwa.
Projekt został kolejny raz skrytykowany przez posłów opozycji. "Panie ministrze Łapiński czas odejść" - apelował przedstawiciel PiS Bolesław Piecha. Projekt określił mianem "łamańca niemiecko-angielskiego: niemieckie ubezpieczenie i angielski - narodowy fundusz". PiS jednak nie odrzucił kategorycznie projektu, a jedynie uzależnił jego przyjęcie od uwzględnienia zgłoszonych przez klub poprawek. "W przypadku ich nie przyjęcia będziemy głosować przeciwko proponowanej ustawie" - oznajmił Piecha.
O tym, że ustawa o NFZ nie poprawi sytuacji w służbie zdrowia, co więcej - utrudni zmiany i przyniesie negatywne konsekwencje dla pacjentów i lekarzy - przekonana jest PO.
"Ten projekt nie posiada żadnej koncepcji wypełnienia konstytucyjnego obowiązku władzy publicznej, który ma polegać na zapewnieniu równego dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej ze środków publicznych" - podkreślała posłanka PO Ewa Kopacz.
Kolejny zarzut Platformy dotyczy zwiększenia składki na ubezpieczenie zdrowotne z 7,75 do 8 proc., z czego różnicę będą opłacali pacjenci z własnej kieszeni. "Obojętne jest, czy będzie to 3 czy 30 zł. To nie są środki publiczne, to są środki prywatne, prywatna kieszeń płatnika i jest to zarzut niekonstytucyjności tej ustawy w tym zakresie" - krytykowała Kopacz.
Za odrzuceniem projektu będzie głosować LPR. "Jego zapisy utrwalają centralistyczne zarządzanie całym systemem ochrony zdrowia wraz z monopolistycznym i uznaniowym charakterem Funduszu oraz finansowym limitowaniem usług medycznych" - powiedziała Urszula Krupa. Dodała, że proponowane zapisy nie zakładają oszczędności w sferze administracyjnej Funduszu. Dzięki nim, "koalicja rządząca uzyska ponad 3 tys. stanowisk do obsadzenia".
Podkreśliła też, że brakuje odpowiednio długiego vacatio legis dla wprowadzenia zmian, bo ustawa ma wejść w życie "niemal natychmiast". Według niej, w innych krajach reformowano systemy zdrowia przez kilka lat w powiązaniu z rozwojem ekonomicznym kraju.
Na zarzuty opozycji odpowiedział minister zdrowia Mariusz. Jego zdaniem, "część opozycji stara się opóźnić wejście programu naprawy systemu ochrony zdrowia, pogarszając w ten sposób dostęp pacjentów do świadczeń zdrowotnych, narażając ich na pogorszenie zdrowia, a także na zagrożenia życia".
Tymczasem, im później zmiany wejdą w życie, tym gorsza będzie sytuacja pacjentów. "Proszę opozycję, nie blokujcie nam tej ustawy, pomóżcie nam naprawić system opieki zdrowotnej w Polsce" - apelował Łapiński.
Nie podziela on zarzutów pod adresem projektu ustawy. W jego opinii, zmiany proponowane przez rząd porządkują system w sposób ewolucyjny i spokojny; bez drastycznych zmian, zaś rozwiązanie dobre i sprawdzone są przenoszone do nowego programu.
em, pap