Szefowie państw i rządów Piętnastki udali się następnie na roboczą kolację, w czasie której omawiali dwa najważniejsze tematy szczytu: ostatnie oferty finansowe związane z rozszerzeniem UE i sprawę kandydatury tureckiej.
Po niej ogłoszono akceptację "15" dla duńskiej oferty. Przewiduje ona dla 10 kandydatów w latach 2004-2006 łącznie 40,4 mld euro z unijnego budżetu, w tym połowę dla Polski. Faktycznie wypłaty będą niższe i część zobowiązań budżetu unijnego wobec nowych członków przejdzie na następne lata. Od kwot tych należy jeszcze odjąć składki do unijnego budżetu.
Akceptacja państw "15" to dopiero pierwszy - i łatwiejszy - etap końcowych rozmów. Na piątek duńscy negocjatorzy zaplanowali indywidualne spotkania z przedstawicielami niektórych krajów kandydackich (spotkanie z premierem Millerem rozpocznie się o godz. 8.00).
Szef rządu duńskiego Anders Fogh Rasmussen, który jest gospodarzem szczytu, oczekuje trudnych negocjacji. Kilka krajów, w tym Polska, zgłasza jeszcze zastrzeżenia do unijnych propozycji finansowych. Są one przewidziane na piątek.
Na konferencji prasowej poprzedzającej otwarcie szczytu Rasmussen zaapelował do państw członkowskich UE i 10 krajów kandydujących o gotowość do kompromisu i elastyczność, aby sukcesem zakończyło się "zjednoczenie kontynentu".
Szef duńskiej dyplomacji dał jednak w czwartek do zrozumienia, że przywódcy UE mogą na samym końcu szczytu dorzucić trochę pieniędzy do duńskiej propozycji. Jak mówi się w kuluarach szczytu, stanie się to dopiero po "burzliwych" negocjacjach z kandydatami, zwłaszcza z premierem Leszkiem Millerem. Piętnastka prawdopodobnie dorzuci jeszcze do miliarda euro na lata 2004-2006 (na Polskę przypadłoby z tego 300-500 mln euro) na wsparcie budżetów nowych członków, żeby złagodzić skutki opłacania składek członkowskich w pierwszych latach. Dotychczas Dania zaproponowała taką rekompensatę budżetową tylko w 2004 roku w łącznej wysokości 1 mld euro, z czego na Polskę przypadało 443 mln euro.
Należy pamiętać, że - jak mówi komisarz UE ds. rozszerzenia Guenter Verheugen - Unia ma "w zapasie" jeszcze 2,1 mld euro - o tyle są "tańsze" propozycje duńskie w stosunku do pułapu wydatków na lata 2004-2006, wyznaczonego przez szczyt w Berlinie w 1999 roku.
Większość państw UE, z Niemcami i Holandią na czele, chce jednak trochę "zaoszczędzić" na poszerzeniu i prawdopodobnie będą obstawać przy niewykorzystywaniu do końca pułapów berlińskich. Dlatego może się skończyć na dorzuceniu kandydatom połowy tego "zapasu".
Planowane na dwa dni spotkanie - choć nie wyklucza się jego przedłużenia - uznano jeszcze przed rozpoczęciem za historyczne ze względu na jego rolę w procesie rozszerzenia Unii. Najważniejszym jego punktem jest zakończenie negocjacji akcesyjnych z 10 krajami Europy Środkowej i Wschodniej, by mogły one wejść do Unii 1 maja 2004 r. Wraz z Polską do Unii mają wówczas przystąpić: Cypr, Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Malta, Słowacja, Słowenia i Węgry.
Drugim ważnym tematem szczytu jest sprawa Turcji, która domaga się wyznaczenia daty rozpoczęcia z nią negocjacji akcesyjnych w 2003 r. Propozycja mająca poparcie większości członków UE odsuwa tę datę do 2005 r.
Rasmussen przedłożył przywódcom Piętnastki jeszcze w czwartek wieczorem propozycję, która dawałaby Turcji perspektywę członkostwa w UE. "Widzę wyraźne podstawy do kompromisu" - powiedział Rasmussen przed rozpoczęciem szczytu.
Czytaj też: Krok od Unii
sg, pap