- Jeżeli spektrometr i jeszcze jakieś inne urządzenie wskazują, że był to trotyl, to prawdopodobieństwo, że go tam nie było jest dla mnie równe zeru - powiedział w Sejmie producent spektrometrów prof. Jan Bokszczanin. Ekspert zaznaczył, że urządzenie może się "zatkać", ale nie wyda fałszywego wyniku - podaje TVN24.
Bokszczanian porównał produkowane przez jego firmę spektrometry do nosa. - Detektory wychwytują opary i rozpoznają, czego one dotyczą - tłumaczył ekspert. - Metoda działania tych urządzeń polega na spektrometrii w zmiennym polu elektrostatycznym, tzn. zasysane cząsteczki związków razem z powietrzem podlegają jonizacji poprzez źródło promieniowania i następnie przystawiane są do rurki dryfującej. Jony, zjonizowane cząsteczki różnych związków, dryfują w kierunku detektora - mówił. - Charakterystyką dla każdego jonu jest różna ruchliwość w tym polu elektrostatycznym - dodał.
- Dlatego nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że jeżeli to urządzenie pokazuje, że to są jony trotylu, to mogą to być również jony różnych innych substancji - zaznaczył Bokszczanin.
ja, TVN24
- Dlatego nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że jeżeli to urządzenie pokazuje, że to są jony trotylu, to mogą to być również jony różnych innych substancji - zaznaczył Bokszczanin.
ja, TVN24