- Uważam, że prokuratura boi się powiedzieć tego, co ogłosi za dwa czy trzy miesiące, że jednak trotyl był na wraku tupolewa - powiedział w RMF FM Bartosz Kownacki, pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej.
Na posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka prokuratorzy wojskowi odpowiadali na pytania w związku z informacjami o śladach materiałów wybuchowych, które miały zostać znalezione na wraku Tu-154M, który 10 kwietnia 2010 r. rozbił się pod Smoleńskiem.
"Obecność cząstek trotylu nie oznacza obecności trotylu na wraku"
- Niektóre urządzenia w Smoleńsku wykazały cząsteczki trotylu. Co nie oznacza z całą pewnością, że mamy do czynienia z materiałami wybuchowymi - powiedział naczelny prokurator wojskowy płk Jerzy Artymiak.
- Obecność cząstek trotylu nie oznacza obecności trotylu na wraku - mówił szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg.
"Prawdopodobieństwo, że go tam nie było jest dla mnie równe zeru"
Przy badaniach w Smoleńsku wykorzystano spektrometry. Ich producent, który uczestniczył w posiedzeniu komisji zapewnił, że urządzenia nie podają fałszywych wyników. - Jeżeli spektrometr i jeszcze jakieś inne urządzenie wskazują, że był to trotyl, to prawdopodobieństwo, że go tam nie było jest dla mnie równe zeru - powiedział prof. Jan Bokszczanin.
"Czy w wypowiedziach prokuratorów jest drugie dno?"
- Warto by było skonfrontować wypowiedzi producenta i tym samym zapytać, czy polskie służby kupują urządzenia niesprawne, czy też w wypowiedziach prokuratorów jest de facto drugie dno, czy nie ubezpieczają się przed tym, żeby nie powiedzieć wprost: "jest materiał wybuchowy" - komentował w RMF FM Bartosz Kownacki.
Jak dodał, prokuratorzy mówią, że nie stwierdzono jeszcze (obecności) materiału wybuchowego. - Stwierdzono, że są cząsteczki wysokoenergetyczne, które mogą być elementem materiałów wybuchowych takich jak trotyl, ale nie muszą. Mogą tez być elementem np. perfum, pasty do butów, jak to mówił pan prokurator - mówił Kownacki.
"Prokuratura się boi"
- Ja uważam, po prostu prokuratura boi się powiedzieć tego, co ogłosi za dwa czy trzy miesiące, że jednak ten trotyl był, że jednak ten trotyl na wraku tupolewa się znajdował - stwierdził polityk PiS.
Sprawa ma związek m.in. z publikacją Cezarego Gmyza w "Rzeczpospolitej". W artykule napisano, że na wraku Tu-154M znaleziono ślady trotylu i nitrogliceryny. Po tej publikacji stanowisko w "Rz" stracili m.in. Gmyz oraz redaktor naczelny Tomasz Wróblewski. Prokuratura wojskowa zaprzeczyła informacjom podanym przez "Rz" dodając, że wyniki próbek będą znane za kilka miesięcy.
zew, sejm.gov.pl, RMF FM
"Obecność cząstek trotylu nie oznacza obecności trotylu na wraku"
- Niektóre urządzenia w Smoleńsku wykazały cząsteczki trotylu. Co nie oznacza z całą pewnością, że mamy do czynienia z materiałami wybuchowymi - powiedział naczelny prokurator wojskowy płk Jerzy Artymiak.
- Obecność cząstek trotylu nie oznacza obecności trotylu na wraku - mówił szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg.
"Prawdopodobieństwo, że go tam nie było jest dla mnie równe zeru"
Przy badaniach w Smoleńsku wykorzystano spektrometry. Ich producent, który uczestniczył w posiedzeniu komisji zapewnił, że urządzenia nie podają fałszywych wyników. - Jeżeli spektrometr i jeszcze jakieś inne urządzenie wskazują, że był to trotyl, to prawdopodobieństwo, że go tam nie było jest dla mnie równe zeru - powiedział prof. Jan Bokszczanin.
"Czy w wypowiedziach prokuratorów jest drugie dno?"
- Warto by było skonfrontować wypowiedzi producenta i tym samym zapytać, czy polskie służby kupują urządzenia niesprawne, czy też w wypowiedziach prokuratorów jest de facto drugie dno, czy nie ubezpieczają się przed tym, żeby nie powiedzieć wprost: "jest materiał wybuchowy" - komentował w RMF FM Bartosz Kownacki.
Jak dodał, prokuratorzy mówią, że nie stwierdzono jeszcze (obecności) materiału wybuchowego. - Stwierdzono, że są cząsteczki wysokoenergetyczne, które mogą być elementem materiałów wybuchowych takich jak trotyl, ale nie muszą. Mogą tez być elementem np. perfum, pasty do butów, jak to mówił pan prokurator - mówił Kownacki.
"Prokuratura się boi"
- Ja uważam, po prostu prokuratura boi się powiedzieć tego, co ogłosi za dwa czy trzy miesiące, że jednak ten trotyl był, że jednak ten trotyl na wraku tupolewa się znajdował - stwierdził polityk PiS.
Sprawa ma związek m.in. z publikacją Cezarego Gmyza w "Rzeczpospolitej". W artykule napisano, że na wraku Tu-154M znaleziono ślady trotylu i nitrogliceryny. Po tej publikacji stanowisko w "Rz" stracili m.in. Gmyz oraz redaktor naczelny Tomasz Wróblewski. Prokuratura wojskowa zaprzeczyła informacjom podanym przez "Rz" dodając, że wyniki próbek będą znane za kilka miesięcy.
zew, sejm.gov.pl, RMF FM