Opublikowany w "Rzeczpospolitej" artykuł o śladach trotylu znalezionych w Smoleńsku nie mijał się z prawdą - ocenił prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Pod koniec października w artykule Cezarego Gmyza "Rzeczpospolita" napisała, że na wraku polskiego Tu-154M, który rozbił się pod Smoleńskiem, znaleziono ślady trotylu i nitrogliceryny. Prokuratura wojskowa nie potwierdziła tych informacji. Rozpętała się polityczna burza. Decyzją wydawcy "Rz" (kierowanej przez Grzegorza Hajdarowicza Pressbubliki) Cezary Gmyz oraz m.in. redaktor naczelny gazety Tomasz Wróblewski zostali zwolnieni.
Trotyl - był czy go nie było?
5 grudnia odbyło się posiedzenie sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, na którym wojskowi prokuratorzy udzielali informacji o rzekomych śladach trotylu.
- Niektóre urządzenia w Smoleńsku wykazały cząsteczki trotylu. Co nie oznacza z całą pewnością, że mamy do czynienia z materiałami wybuchowymi - powiedział naczelny prokurator wojskowy płk Jerzy Artymiak.
- Obecność cząstek trotylu nie oznacza obecności trotylu na wraku - mówił szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg.
Z kolei 6 grudnia Naczelna Prokuratura Wojskowa oświadczyła: "Podczas badań przeprowadzonych na przełomie września i października biegli pracujący wraz z prokuratorem na terenie Rosji nie stwierdzili na wraku samolotu Tu 154 trotylu ani żadnego innego materiału wybuchowego".
Kaczyński: liczę, że środki masowego przekazu zareagują w sposób właściwy
- Doszło do wydarzeń, które zagrażają wolności słowa, i to doszło do takich wydarzeń na podstawie artykułu, który w żadnym wypadku nie mijał się z prawdą - mówił na konferencji prasowej prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Były premier oświadczył, że oczekuje od tych, którzy podjęli "decyzje tego rodzaju" (o zwolnieniu m.in. Gmyza - red.), że się z tych decyzji wycofają.
- Liczę na to, że środki masowego przekazu zareagują na tę sytuację - która bezpośrednio zagraża wolności słowa w Polsce - w sposób właściwy, tzn. właściwie ją opiszą i właściwie wyciągną wnioski - mówił Jarosław Kaczyński.
Zdaniem PiS, w sprawie śladów trotylu władza prowadzi politykę dezinformacyjną.
zew, TVP Info
Trotyl - był czy go nie było?
5 grudnia odbyło się posiedzenie sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, na którym wojskowi prokuratorzy udzielali informacji o rzekomych śladach trotylu.
- Niektóre urządzenia w Smoleńsku wykazały cząsteczki trotylu. Co nie oznacza z całą pewnością, że mamy do czynienia z materiałami wybuchowymi - powiedział naczelny prokurator wojskowy płk Jerzy Artymiak.
- Obecność cząstek trotylu nie oznacza obecności trotylu na wraku - mówił szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg.
Z kolei 6 grudnia Naczelna Prokuratura Wojskowa oświadczyła: "Podczas badań przeprowadzonych na przełomie września i października biegli pracujący wraz z prokuratorem na terenie Rosji nie stwierdzili na wraku samolotu Tu 154 trotylu ani żadnego innego materiału wybuchowego".
Kaczyński: liczę, że środki masowego przekazu zareagują w sposób właściwy
- Doszło do wydarzeń, które zagrażają wolności słowa, i to doszło do takich wydarzeń na podstawie artykułu, który w żadnym wypadku nie mijał się z prawdą - mówił na konferencji prasowej prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Były premier oświadczył, że oczekuje od tych, którzy podjęli "decyzje tego rodzaju" (o zwolnieniu m.in. Gmyza - red.), że się z tych decyzji wycofają.
- Liczę na to, że środki masowego przekazu zareagują na tę sytuację - która bezpośrednio zagraża wolności słowa w Polsce - w sposób właściwy, tzn. właściwie ją opiszą i właściwie wyciągną wnioski - mówił Jarosław Kaczyński.
Zdaniem PiS, w sprawie śladów trotylu władza prowadzi politykę dezinformacyjną.
zew, TVP Info