Prezydent Bronisław Komorowski podczas spotkania z młodzieżą z Białołęki wspominał swoje internowanie. Komorowski zaznaczył, że nie należy świętować rocznicy wprowadzenia stanu wojennego, gdyż jest to "haniebna data dramatu narodowego".
- Ja należałem do kategorii starych kryminalistów, którzy już wiele razy byli aresztowani i siedzieli w więzieniach. Nam było łatwiej, a bardzo źle i bardzo trudno było kolegom z "Solidarności", którzy po raz pierwszy się znaleźli w takiej sytuacji. Więzienie nigdy nie jest rzeczą miłą. Jak się szczęśliwie skończyło, to się dobrze wspomina - opowiadał prezydent.
Komorowski opowiadał licealistom, że w więzieniu na warszawskiej Białołęce, gdzie trafił po tym, jak został internowany, nie było łatwo. - Ale najgorsza była obawa o rodzinę i to, co się z nią dzieje, bo nie otrzymywało się żadnych informacji - powiedział. - Zostawiłem żonę z dwójką małych dzieci, i myśli ciągle uciekały, co tam się dzieje - dodał.
- Po paru dniach zaczęły się w Warszawie aresztowania i ciągle przybywał ktoś nowy do Białołęki, przynosząc z miasta wiadomości, w tym od rodzin - zaznaczył Komorowski. Jak mówił w więzieniu informacje o tym, że harcerze opiekują się jego żoną i dziećmi przekazał mu kolega z harcerstwa, który był drukarzem w podziemiu. - Po latach się dowiedziałem, że przyszli harcerze do mojej żony. Przyszło dwóch chłopców, przedstawili się zgodnie z zasadami konspiracji pseudonimami. Jeden się przedstawił: jestem "Cnota", drugi powiedział: jestem "Jajo" - opowiadał prezydent. - "Cnota i "Jajo" opiekowali się moimi dziećmi, kiedy żona biegała po Warszawie, sprawdzając, kto jest internowany - żartował Komorowski.
13 grudnia 1981 roku wprowadzono w Polsce stan wojenny. O godz. 6 rano Polskie Radio nadało wystąpienie gen. Jaruzelskiego, w którym informował on o ukonstytuowaniu się Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) i wprowadzeniu na mocy dekretu Rady Państwa stanu wojennego na terenie całego kraju.
ja, TVN24
Komorowski opowiadał licealistom, że w więzieniu na warszawskiej Białołęce, gdzie trafił po tym, jak został internowany, nie było łatwo. - Ale najgorsza była obawa o rodzinę i to, co się z nią dzieje, bo nie otrzymywało się żadnych informacji - powiedział. - Zostawiłem żonę z dwójką małych dzieci, i myśli ciągle uciekały, co tam się dzieje - dodał.
- Po paru dniach zaczęły się w Warszawie aresztowania i ciągle przybywał ktoś nowy do Białołęki, przynosząc z miasta wiadomości, w tym od rodzin - zaznaczył Komorowski. Jak mówił w więzieniu informacje o tym, że harcerze opiekują się jego żoną i dziećmi przekazał mu kolega z harcerstwa, który był drukarzem w podziemiu. - Po latach się dowiedziałem, że przyszli harcerze do mojej żony. Przyszło dwóch chłopców, przedstawili się zgodnie z zasadami konspiracji pseudonimami. Jeden się przedstawił: jestem "Cnota", drugi powiedział: jestem "Jajo" - opowiadał prezydent. - "Cnota i "Jajo" opiekowali się moimi dziećmi, kiedy żona biegała po Warszawie, sprawdzając, kto jest internowany - żartował Komorowski.
13 grudnia 1981 roku wprowadzono w Polsce stan wojenny. O godz. 6 rano Polskie Radio nadało wystąpienie gen. Jaruzelskiego, w którym informował on o ukonstytuowaniu się Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) i wprowadzeniu na mocy dekretu Rady Państwa stanu wojennego na terenie całego kraju.
ja, TVN24