Nowy Dwór Mazowiecki nie jest w Polsce wyjątkiem. Lokalne gangi terroryzują mieszkańców Wyszkowa, Wołomina, Mińska Mazowieckiego, Przasnysza, Mogilna, Polic, Choszczna, Chrzanowa, Olsztyna, Siedlec, Kalisza, Suwałk, Wielunia, Łeby, Międzyzdrojów, Giżycka, Świdnika, Sławna, Mrągowa, Jeleniej Góry i kilkudziesięciu innych miejscowości. Żyją głównie ze ściągania haraczu.
-Pokazali plik zdjęć moich dwóch córek i spytali, czy są dla mnie warte 5 tys. zł miesięcznie - opowiada Janusz Czerwiński, były właściciel pubu w Jeleniej Górze. - Poszedłem na policję, ale od dzielnicowego usłyszałem, że robienie zdjęć nie jest w Polsce zakazane. Następnego dnia ktoś powybijał szyby w moim samochodzie - dodaje. Bandyci wrócili za tydzień i zażądali 10 tys. zł - za "długi język". Zapłacił. Sprzedał lokal i wyjechał z Jeleniej Góry, przyjął nazwisko żony. - Dzień po odmowie zapłacenia haraczu, gdy w domu była tylko żona, przywieźli trzy trumny: na jednej była kartka z moim imieniem, na drugiej - żony, na trzeciej - syna - opowiada Maciej P., były właściciel restauracji w Olsztynie. Zgodził się płacić 7 tys. zł miesięcznie. Płacił przez dwa lata, a potem sprzedał lokal, zmienił adres. - Odmówiłem płacenia. Wyszli bez słowa, ale nazajutrz w ogrodzie natknąłem się na martwego psa. Dzień później wieczorem w domu zgasły światła, zamilkł telefon. Gdy którejś nocy żona znalazła w lodówce naszego martwego kota, poddałem się. Płaciłbym pewnie dalej, gdyby moja hurtownia nie zbankrutowała - opowiada Ryszard Kretek z Siedlec.
Przez dwa lata terroryzowani byli przedsiębiorcy ze Świdnika koło Lublina. Grzegorz Hołub, zastępca komendanta powiatowego w Świdniku, tłumaczy, że policja niewiele mogła zrobić, bo nikt z poszkodowanych nie zawiadomił o przestępstwie. - Zaproponowali, że za 4 tys. zł wyciszą sprawę pobicia ich kolegi. Do bójki miało rzekomo dojśćĘna imprezie w moim klubie - mówi przedsiębiorca ze Świdnika. - Nie zgodziłem się, ale gdy zaczęli mnie straszyć wywiezieniem do lasu i zabiciem, zapłaciłem. Potem przychodzili co miesiąc i żądali kolejnych sum. Bardzo się bałem. Boję się także teraz, kiedy zgodziłem się wystąpić w sądzie jako świadek incognito, bo wiem, że bandyci potrafią się dowiedzieć, kim jest taki świadek. - Rzeczywiście, utajnienie danych osoby pokrzywdzonej jest tylko pozorną ochroną. Okoliczności przestępstwa, które trzeba przedstawić przed sądem, pozwalają się zorientować, kto składa zeznania - mówi prokurator Barbara Zapaśnik z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Bandyci mogą terroryzować całe miasta, bo najczęściej skorumpowali lub zastraszyli miejscowych policjantów, prokuratorów, radnych i urzędników. W podwarszawskim Komorowie bandyci już pół godziny po przyjęciu zgłoszenia przez policję wiedzieli, że ich ofiara złożyła takie zawiadomienie. Natychmiast jechali do niej i wymuszali wycofanie zeznań. W Wyszkowie kilku oficerów policji przez pięćĘlat sprzedawało bandytom informacje o osobach, które zawiadomiły o przestępstwie. - Gdy dowiedzieliśmy się o terroryzowaniu pruszkowskich przedsiębiorców, pojechaliśmy na miejsce i chodziliśmy od przedsiębiorcy do przedsiębiorcy. Ofiary zaprzeczały, że są terroryzowane, bo sądziły, że jesteśmy z miejscowej policji. Dopiero kiedy ci ludzie przekonali się, że jesteśmy z Centralnego Biura Śledczego, część zaczęła współpracować - opowiada oficer CBŚ z Komendy Głównej Policji. Ale nawet CBŚ nie jest w stanie ochronić pokrzywdzonych. W Wołominie policjanci i prokuraturatorzy z Warszawy namówili mieszkańców, żeby zeznawali - jako świadkowie incognito. Bandytów jednak nie skazano, bo sąd uznał zeznania świadków incognito za niewystarczające dowody winy. Obecnie Wołomin znowu jest terroryzowany przez tę samą grupę.
Paradoksalnie, można w Polsce nie płacić podatków lub płacić mniejsze od należnych i nie ponosić żadnych konsekwencji, w praktyce nie można natomiast bezkarnie zawiesić płacenia haraczu przestępcom. - Poczucie, że państwo nie chroni obywatela przed przestępcami terroryzującymi całe miejscowości, jest zabójcze dla identyfikacji z tym państwem. W miastach pod terrorem funkcjonuje model gospodarki, w której haracz stał się dla wielu firm sztywnym wydatkiem w budżecie - mówi prof. Antoni Kamiński, socjolog, były szef polskiego oddziału Transparency International. Dla małych firm płacenie haraczu i podatków jest nie do pogodzenia, dlatego albo bankrutują, albo zawieszają działalność. Bandy terroryzujące całe miejscowości de facto duszą w nich przedsiębiorczość i powiększają bezrobocie.
Prof. Marian Filar, karnista z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, uważa, że instynkt samozachowawczy każe terroryzowanemu człowiekowi oddać gwarancję swojego bezpieczeństwa w ręce tych, których uważa za silniejszych. Jeżeli silniejszy od policji jest gangster, to obywatel będzie płacił, uznając, że taka jest cena spokoju. - Policjantom łatwo jest mówić: "Nie płaćcie!". Kiedy pozostawiona samej sobie ofiara widzi osiłków, dla których połamanie dziecku rąk jest rozrywką, myśli tylko o tym, żeby oddalić doraźne niebezpieczeństwo - opowiada Leszek J., właściciel pubu w Międzyzdrojach. - Po roku płacenia byłem wściekły - na prezydenta, premiera, rząd, posłów, policję. Winiłem ich nie tyle za nieudolność i bierność, ile za swoje upokorzenie. Za to, że dałem się zeszmacić, bo władza nie potrafi się uporać z bandytami. Mnie natomiast ściga się za byle uchybienie wobec urzędu skarbowego - mówi Mariusz M., restaurator z Łeby.
Janina Blikowska
Violetta Krasnowska
Pełny tekst - wraz z rankingiem komend wojewódzkich policji - w najnowszym, 1051 numerze tygodnika Wprost, w sprzedaży od poniedziałku 13 stycznia. W rankingu na czele Komenda Wojewódzka w Poznaniu, na ostatnim miejscu Komenda Stołeczna.
W numerze także: Chińskie Książątka (Dzieci chińskich komunistów zdobywają na Zachodzie doświadczenie, by w przyszłości przeistoczyć się z dzieci prominentów w prawdziwych kapitalistów.)
Zabójcza złość (Złość, gniew i wrogość grożą śmiercią. Stres prowadzi do licznych chorób: zapalenia stawów, nadciśnienia i nowotworów.)