Poseł PiS: sędzia mówi nieprawdę. Nie było "dużego agenta Tomka"

Poseł PiS: sędzia mówi nieprawdę. Nie było "dużego agenta Tomka"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Poseł PiS Tomasz Kaczmarek (fot. JACEK HEROK/Newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
- Sędzia mówi nieprawdę. Z wiedzy jaką posiadam, a pracowałem w CBA kilka lat, w sprawie przeciwko doktorowi G. nie uczestniczył żaden z funkcjonariuszy, pracujących pod przykryciem - przekonywał na antenie TVN24 były agent CBA, a obecnie poseł PiS Tomasz Kaczmarek.
- W działaniach CBA, które doprowadziły do zatrzymania doktora Mirosława G. brał udział agent pod przykryciem, który uwiódł pielęgniarkę tylko po to, by dostarczała mu dokumenty z oddziału na którym pracował doktor G. Można go określić jako "dużego agenta Tomka" - stwierdził podczas procesu doktora Mirosława G. sędzia Igor Tuleya.

"Nie brałem udziału w tej sprawie"

Kaczmarek zaprzeczył, że to on mógł być agentem zaangażowanym w tę operację. - Ja w tej sprawie udziału nie brałem i wszyscy komentatorzy, którzy dziś w mediach wypowiadając się wskazują na moją osobę, że brałem udział w tych działaniach, kłamią - podkreślił poseł PiS. Zagroził, że przeciwko osobom, które będą go pomawiać podejmie kroki prawne.

Poseł PiS przekonywał także, że wypowiedź sędziego jest nieprawdziwa. - Należy powiedzieć wprost: sędzia mówi nieprawdę wskazując na to, że żaden funkcjonariusz pod przykryciem nie działał w tej sprawie. To jest nieprawda - zaznaczył Kaczmarek.

Doktor G. usłyszał wyrok

Kardiochirurg doktor Mirosław G. został oskarżony o korupcję i mobbing. Sąd uznał go winnym przyjęcia korzyści majątkowych od pacjentów. Jednocześnie sąd uniewinnił lekarza od zarzutu mobbingu i molestowania seksualnego.

Jak wyliczył sąd, doktor G. przyjął od pacjentów łącznie ponad 17 690 zł. Zgodnie z wyrokiem pieniądze te mają zostać zwrócone. Sąd zaznaczył też, że nie ma dowodów, iż oskarżony uzależniał leczenie pacjentów od przyjęcia korzyści majątkowych.

Sąd wymierzył dr. Mirosławowi G. karę łączną 1 roku więzienia, w zawieszeniu na 2 lata oraz 72 tys. złotych grzywny. Część grzywny zostanie jednak odliczona, gdyż dr G. jako podejrzany w śledztwie spędził trzy miesiące w areszcie.

ja, TVN24