Dotyczy to - jak wyjaśnił - dwóch samochodów peugeot 607, kupionych w 2003 r. za 306 tys. zł. W zeszłym roku ministerstwo kupiło też samochód tej marki za 200 tys. zł.
Przyznał, że zakup samochodów spotkał się z dużym niezadowoleniem społecznym. "Rozumiem, że w związku z trudną sytuacją w ochronie zdrowia nie było to najszczęśliwsze" - przyznał.
Usprawiedliwiał się tym, że to nie on odpowiada za funkcjonowanie resortu "od strony technicznej - od tego jest dyrektor generalny. Nie znałem ceny zakupu tych samochodów - gdybym znał, na pewno bym się na to nie zgodził", zapewniał.
Po ujawnieniu zakupu przez media, początkowo próbował jednak bronić jego słuszności. Samochody Ministerstwa Zdrowia muszą być reprezentacyjne - argumentował. Nie uszczupla to funduszy przeznaczonych na leczenie. "Środki przeznaczone na zakup samochodów były wydzielone z pieniędzy na funkcjonowanie urzędu" - mówił podczas czwartkowej konferencji prasowej.
"Moim zadaniem jest zapewnienie odpowiedniego funkcjonowania tego urzędu. Musimy odpowiednio wyglądać. Proszę popatrzeć, jaka jest klasa tych samochodów. Takiej samej zamiany dokonują też inne resorty" - przekonywał. Resort musi być reprezentacyjny chociażby ze względu na fakt, że przyjeżdżają z wizytami szefowie ministerstw innych krajów. Zamianę kilkuletnich lancii na peugeoty nazwał "normalną rutynową praktyką". Tłumaczył, że "baza samochodowa była zdekapitalizowana".
Dwa nowe nabytki ministerstwa to limuzyny z trzylitrowymi silnikami, wyposażone m.in. w klimatyzację, komputery, regulatory prędkości, automatyczne wycieraczki i ogrzewane lusterka.
em, pap