Od dwóch strzałów z broni w tył głowy i plecy zginął 9 stycznia rano w podsanockiej wsi 29-letni Krystian L. z Leska. - To była egzekucja - mówili w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" śledczy.
- Sprawdzamy przeszłość ofiary: z kim mężczyzna się ostatnio spotykał, w jakim towarzystwie się obracał. Ustalamy także motyw zabójstwa - powiedział "Gazecie" Paweł Międlar, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.
9 stycznia rano w Międzybrodziu, na drodze prowadzącej do cerkwi znaleziono ciało człowieka. Miał liczne rany postrzałowe. Leżał twarzą do ziemi.
- Wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z egzekucją. Gdy byłem na miejscu, to zwłoki nie były jeszcze wychłodzone. A to oznacza, że mężczyzna zginął od kul niedługo wcześniej. Przybliżony czas będziemy znali po wykonaniu sekcji zwłok, którą zaplanowano na 11 stycznia - mówił prokurator Tadeusz Hałas z Prokuratury Rejonowej w Sanoku.
Z informacji policji wynika, że ofiara była wcześniej notowana za pobicie. 29-latek od dwóch lat prowadził firmę, która handlowała butami, odzieżą i tekstyliami. Dorabiał pracując jako ochroniarz w dyskotece. Mężczyzna pozostawił żonę i dziecko.
Niedaleko zwłok śledczy znaleźli ślady opon. - Rano w Sanoku prószył śnieg, który nie zdążył zasypać śladów opon. Ale też nie wiemy, co to był za samochód. Droga jest objęta monitoringiem, który przez policjantów zostanie zabezpieczony - poinformowano.
ja, "Gazeta Wyborcza"
9 stycznia rano w Międzybrodziu, na drodze prowadzącej do cerkwi znaleziono ciało człowieka. Miał liczne rany postrzałowe. Leżał twarzą do ziemi.
- Wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z egzekucją. Gdy byłem na miejscu, to zwłoki nie były jeszcze wychłodzone. A to oznacza, że mężczyzna zginął od kul niedługo wcześniej. Przybliżony czas będziemy znali po wykonaniu sekcji zwłok, którą zaplanowano na 11 stycznia - mówił prokurator Tadeusz Hałas z Prokuratury Rejonowej w Sanoku.
Z informacji policji wynika, że ofiara była wcześniej notowana za pobicie. 29-latek od dwóch lat prowadził firmę, która handlowała butami, odzieżą i tekstyliami. Dorabiał pracując jako ochroniarz w dyskotece. Mężczyzna pozostawił żonę i dziecko.
Niedaleko zwłok śledczy znaleźli ślady opon. - Rano w Sanoku prószył śnieg, który nie zdążył zasypać śladów opon. Ale też nie wiemy, co to był za samochód. Droga jest objęta monitoringiem, który przez policjantów zostanie zabezpieczony - poinformowano.
ja, "Gazeta Wyborcza"