- Ja, po prowokacji z torbą, dostałam zakaz wejścia do Sejmu. Awantura była straszna - mówiła na antenie radiowej Trójki dziennikarka "Wprost" Zofia Wojtkowska.
Wojtkowska przypomniała, że w 1994 roku sama dokonała podobnej prowokacji. Wniosła na teren Sejmu torbę wypełnioną metalowymi przedmiotami. - Zostawialiśmy ją przed kancelarią prezydenta i przy wejściu do kuluarów Sali Posiedzeń - tłumaczyła.
- Dostałam zakaz wejścia do Sejmu. Awantura była straszna - mówiła. W ocenie Wojtkowskiej w 1994 roku nikt nie myślał poważnie o tym, że ktoś może wpaść na pomysł dokonania zamachu na posłów czy senatorów. Jak przyznała po prowokacji została skrytykowana. Mówiono, że mogła ona zainspirować potencjalnego terrorystę.
Dziennikarze nowego programu Tomasza Sekielskiego "Po prostu" w TVP1 przeprowadzili prowokację. Po zakupie składników do produkcji bomby i przeprowadzeniu kontrolowanej eksplozji, trzy kilogramy materiałów potrzebnych do skonstruowania ładunku udało się wnieść do budynku parlamentu.
Dziennikarz udający zamachowca bez przepustki dostał się do Sejmu przez boczne wejście do domu poselskiego. Do budynku Sejmu doszedł wykorzystując podziemny korytarz, gdzie mogą przebywać tylko posłowie i pracownicy Sejmu. Bez problemu pokonał on kilka bramek bezpieczeństwa i doszedł do sali posiedzeń Sejmu.
"Zamachowiec” udał się także na konferencję prasową SLD, gdzie zostawił teczkę wypełnioną niebezpiecznymi materiałami przy krześle w pierwszym rzędzie, tuż przed liderem SLD Leszkiem Millerem i opuścił salę.
ja, TVP Info, Polskie Radio Program Trzeci
- Dostałam zakaz wejścia do Sejmu. Awantura była straszna - mówiła. W ocenie Wojtkowskiej w 1994 roku nikt nie myślał poważnie o tym, że ktoś może wpaść na pomysł dokonania zamachu na posłów czy senatorów. Jak przyznała po prowokacji została skrytykowana. Mówiono, że mogła ona zainspirować potencjalnego terrorystę.
Dziennikarze nowego programu Tomasza Sekielskiego "Po prostu" w TVP1 przeprowadzili prowokację. Po zakupie składników do produkcji bomby i przeprowadzeniu kontrolowanej eksplozji, trzy kilogramy materiałów potrzebnych do skonstruowania ładunku udało się wnieść do budynku parlamentu.
Dziennikarz udający zamachowca bez przepustki dostał się do Sejmu przez boczne wejście do domu poselskiego. Do budynku Sejmu doszedł wykorzystując podziemny korytarz, gdzie mogą przebywać tylko posłowie i pracownicy Sejmu. Bez problemu pokonał on kilka bramek bezpieczeństwa i doszedł do sali posiedzeń Sejmu.
"Zamachowiec” udał się także na konferencję prasową SLD, gdzie zostawił teczkę wypełnioną niebezpiecznymi materiałami przy krześle w pierwszym rzędzie, tuż przed liderem SLD Leszkiem Millerem i opuścił salę.
ja, TVP Info, Polskie Radio Program Trzeci