Bliscy 17-letniej Kamili M., która zginęła 10 stycznia w Sanoku, przyznają, iż poczuła się ona wyróżniona tym, że słynny na całą okolicę gangster wybrał właśnie ją. Po kilku tygodniach od zawarcia znajomości z nim bez wahania rzuciła szkołę i wyprowadziła się z domu, aby zostać z mężczyzną. Dziewczyna prawdopodobnie zginęła z ręki swego ukochanego - podaje Onet powołując się na "Fakt".
Kamila, podobnie jak Andrzej B. pochodziła z Leska na Podkarpaciu. - Była normalną dziewczyną, pogodną, radosną, bardzo towarzyską. Wszystko zmieniło się w trzeciej klasie gimnazjum. Kamila nagle jakby wydoroślała. Zaczęła mocniej się malować, chodzić ze starszą siostrą na dyskoteki i mecze piłkarskie. Tam poznała nowe, dużo starsze od niej towarzystwo - opowiada koleżanka z klasy.
Andrzej B. wypatrzył Kamilę na stadionie w grupie kibiców Sanovii. Kilka miesięcy wcześniej rozstał się ze swoją drugą żoną. - Nie musiał się za bardzo starać. Kamila od razu straciła dla niego głowę. Chyba podobało jej się to, że jej facet budzi w miasteczku taki respekt. Ona sama czuła się dzięki niemu ważna. Wszyscy wiedzieli, że jest dziewczyną gangstera - opowiada krewna 17-latki.
Po ukończeniu gimnazjum Kamila złożyła dokumenty do miejscowego technikum, ale wkrótce postanowiła przenieść się do Sanoka do swojego partnera.
10 stycznia, gdy policja otoczyła mieszkanie Andrzeja B. podejrzewając, że brał on udział w zabójstwie, mężczyzna prawdopodobnie zastrzelił swoją dziewczynę, a później siebie. Oboje zginęli od rany postrzałowej skroni. Ojciec dziewczyny na Facebooku napisał: "Skur... zabił mi córkę!".
ja, Onet, Fakt.pl
Andrzej B. wypatrzył Kamilę na stadionie w grupie kibiców Sanovii. Kilka miesięcy wcześniej rozstał się ze swoją drugą żoną. - Nie musiał się za bardzo starać. Kamila od razu straciła dla niego głowę. Chyba podobało jej się to, że jej facet budzi w miasteczku taki respekt. Ona sama czuła się dzięki niemu ważna. Wszyscy wiedzieli, że jest dziewczyną gangstera - opowiada krewna 17-latki.
Po ukończeniu gimnazjum Kamila złożyła dokumenty do miejscowego technikum, ale wkrótce postanowiła przenieść się do Sanoka do swojego partnera.
10 stycznia, gdy policja otoczyła mieszkanie Andrzeja B. podejrzewając, że brał on udział w zabójstwie, mężczyzna prawdopodobnie zastrzelił swoją dziewczynę, a później siebie. Oboje zginęli od rany postrzałowej skroni. Ojciec dziewczyny na Facebooku napisał: "Skur... zabił mi córkę!".
ja, Onet, Fakt.pl