Rolnicy, którzy protestowali w Szczecinie jeżdżąc ciągnikami i utrudniając życie kierowcom osiągnęli sukces. Dyrektor zachodniopomorskiej Agencji Nieruchomości Rolnej Adam Poniewski podał się do dymisji. Okazuje się jednak, że przed ostatecznym odwołaniem z pełnionej funkcji bronić go mieli... parlamentarzyści PO.
Decyzję o dymisji Poniewski ogłosił 11 stycznia we wtorek. Sprawy formalne, czyli m.in. złożenie pisemnego wniosku o dymisję, miały być załatwiane do wtorku. Tymczasem w weekend parlamentarzyści P z ziemi zachodniopomorskiej otrzymali - niepodpisane przez nikogo - pismo, w którym apelowano o pomoc dyrektorowi ANR - donosi "Gazeta Wyborcza".
"Drogie koleżanki i koledzy! Od momentu, kiedy Adam został dyrektorem oddziału ANR w Szczecinie, notował coraz to lepsze wyniki, tak aby w 2011 roku doprowadzić do największej sprzedaży ziemi w skali całego kraju. (...) Liczymy, że jako parlamentarzyści ziemi zachodniopomorskiej, mając na uwadze dobro i przyszłość naszego województwa, wesprzecie nas w działaniu na rzecz obrony naszego kolegi. Dlatego też zwracamy się z prośbą, aby każdy z was wykonał w poniedziałek w godzinach porannych (najlepiej zaraz po 7.30) telefony do prezesa ANR Leszka Świątochowskiego z wstawiennictwem w sprawie Adama." - czytamy m.in. w piśmie, do którego dotarła "Gazeta Wyborcza".
Nie wiadomo, czy któryś z posłów lub senatorów zdecydował się na interwencję po przeczytaniu listu. Nie wiadomo też, kto jest jego autorem i nadawcą.
- Koledzy chcieli po prostu obronić dobrze pracującego dyrektora, który był przecież wielokrotnie kontrolowany i nigdy nie zarzucono mu naruszenia prawa czy procedur - próbuje wyjaśniać szef PO w Zachodniopomorskiem Stanisław Gawłowski.
mp, "Gazeta Wyborcza"
"Drogie koleżanki i koledzy! Od momentu, kiedy Adam został dyrektorem oddziału ANR w Szczecinie, notował coraz to lepsze wyniki, tak aby w 2011 roku doprowadzić do największej sprzedaży ziemi w skali całego kraju. (...) Liczymy, że jako parlamentarzyści ziemi zachodniopomorskiej, mając na uwadze dobro i przyszłość naszego województwa, wesprzecie nas w działaniu na rzecz obrony naszego kolegi. Dlatego też zwracamy się z prośbą, aby każdy z was wykonał w poniedziałek w godzinach porannych (najlepiej zaraz po 7.30) telefony do prezesa ANR Leszka Świątochowskiego z wstawiennictwem w sprawie Adama." - czytamy m.in. w piśmie, do którego dotarła "Gazeta Wyborcza".
Nie wiadomo, czy któryś z posłów lub senatorów zdecydował się na interwencję po przeczytaniu listu. Nie wiadomo też, kto jest jego autorem i nadawcą.
- Koledzy chcieli po prostu obronić dobrze pracującego dyrektora, który był przecież wielokrotnie kontrolowany i nigdy nie zarzucono mu naruszenia prawa czy procedur - próbuje wyjaśniać szef PO w Zachodniopomorskiem Stanisław Gawłowski.
mp, "Gazeta Wyborcza"