Prezydent Sopotu Jacek Karnowski nie chce by chorzy pracownicy przychodzili do pracy w urzędzie. Ma to być sposób na opanowanie epidemii grypy w ratuszu.
- Sam wypowiadałem w duchu bardzo gorzkie słowa o swoim zastępcy, który mnie zaraził. Zastanawiałem się czy tego młodszego człowieka nie wziąć przez kolano i nie dać mu kilku klapsów - przyznaje Karnowski. Zaznacza też, że jego "apel poskutkował bardzo dobrze". - W zeszłym tygodniu na zwolnieniu było 25 osób, w tym jest już tylko 12, więc epidemia się osłabia - wyjaśnia.
Twierdzi też, że "na zachodzie jest w złym tonie przychodzić chorym do pracy, bo można zarazić współpracowników". Podkreśla też, że nie jest to "zarządzenie, tylko taka wewnętrzna instrukcja, żeby każdy z naczelników pilnował, by pracownicy nie przychodzili chorzy do urzędu".
Prezydent Sopotu wyznaje, że "tydzień temu zaraził go jego zastępca". - Chorowałem przez weekend i kiedy wróciłem do pracy, wysłałem wiadomość do wszystkich pracowników urzędu. Napisałem, że wszyscy chorzy i kaszlący mają od razu zgłosić się do lekarza – mówi.
– Boję się epidemii, bo zależy mi na efektywności w pracy, a tej nie będzie, jeśli pracownicy będą się wzajemnie zarażali – zaznacza Karnowski.
mp, tvn24.pl
Twierdzi też, że "na zachodzie jest w złym tonie przychodzić chorym do pracy, bo można zarazić współpracowników". Podkreśla też, że nie jest to "zarządzenie, tylko taka wewnętrzna instrukcja, żeby każdy z naczelników pilnował, by pracownicy nie przychodzili chorzy do urzędu".
Prezydent Sopotu wyznaje, że "tydzień temu zaraził go jego zastępca". - Chorowałem przez weekend i kiedy wróciłem do pracy, wysłałem wiadomość do wszystkich pracowników urzędu. Napisałem, że wszyscy chorzy i kaszlący mają od razu zgłosić się do lekarza – mówi.
– Boję się epidemii, bo zależy mi na efektywności w pracy, a tej nie będzie, jeśli pracownicy będą się wzajemnie zarażali – zaznacza Karnowski.
mp, tvn24.pl