Prof. Joanna Senyszyn, eurodeputowana SLD na swoim blogu odniosła się do podanych przez "Rzeczpospolitą” informacji, jakoby prezydencki tupolew miał uderzyć w brzozę w Smoleńsku na innej wysokości, aniżeli tej podanej w raportach MAK i komisji Millera.
"Eksperci (z jakiej dziedziny?) powołani przez wojskowych śledczych dokonali wiekopomnego odkrycia, że drzewa rosną. Po ponownym pomiarze brzozy, w którą w 2010 r. uderzył Tu-154M, stwierdzili, że jest o ponad 2,5 m wyższa niż podczas poprzedniego pomiaru” – napisała Senyszyn.
"Botaników, a tym bardziej dendrologów to szczególnie nie dziwi. Brzoza należy do drzew bardzo szybko rosnących, do 2 m rocznie. Toteż z każdym rokiem różnica między aktualną wysokością smoleńskiej brzozy i wysokością podaną w raporcie MAK i Komisji Millera będzie się powiększać. W dziesiątą rocznicę katastrofy będzie już wynosić ok. 20 m. Jeśli >Rzepa< przetrwa do tego czasu, będzie miała sensację na miarę trotylu. Macierewicz, chroń naczelnego!!!” – podsumowała Senyszyn.
- Brzoza jest złamana na wysokości 7 metrów i 70 centymetrów - powiedział rp.pl kpt. Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Tymczasem w raporcie komisji Jerzego Millera oraz rosyjskiego MAK-u napisano, że brzoza została złamana na wysokości 5 metrów nad ziemią.
Były członek komisji Millera Maciej Lasek powiedział w rozmowie z rp.pl, że wysokość uderzenia skrzydła tupolewa w brzozę została określona na podstawie badań przeprowadzonych w Smoleńsku przez członków Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP).
Biegli powołani przez wojskowych śledczych ustalili, że w miejscu złamania pień brzozy miał średnicę 52 cm. Według komisji Millera, było to ok. 30-40 centymetrów.
Według raportu komisji Jerzego Millera, po uderzeniu w brzozę prezydencki tupolew stracił część skrzydła, po czym obrócił i roztrzaskał o ziemię. Tezę tę podważają m.in. eksperci parlamentarnego zespołu ds. wyjaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej. Według niektórych ekspertów, skrzydło przetrwałoby uderzenie w drzewo. Według innych, na pokładzie maszyny doszło do dwóch niewyjaśnionych wybuchów, które doprowadziły do tragedii.
rp.pl, zew, ml
"Botaników, a tym bardziej dendrologów to szczególnie nie dziwi. Brzoza należy do drzew bardzo szybko rosnących, do 2 m rocznie. Toteż z każdym rokiem różnica między aktualną wysokością smoleńskiej brzozy i wysokością podaną w raporcie MAK i Komisji Millera będzie się powiększać. W dziesiątą rocznicę katastrofy będzie już wynosić ok. 20 m. Jeśli >Rzepa< przetrwa do tego czasu, będzie miała sensację na miarę trotylu. Macierewicz, chroń naczelnego!!!” – podsumowała Senyszyn.
- Brzoza jest złamana na wysokości 7 metrów i 70 centymetrów - powiedział rp.pl kpt. Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Tymczasem w raporcie komisji Jerzego Millera oraz rosyjskiego MAK-u napisano, że brzoza została złamana na wysokości 5 metrów nad ziemią.
Były członek komisji Millera Maciej Lasek powiedział w rozmowie z rp.pl, że wysokość uderzenia skrzydła tupolewa w brzozę została określona na podstawie badań przeprowadzonych w Smoleńsku przez członków Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP).
Biegli powołani przez wojskowych śledczych ustalili, że w miejscu złamania pień brzozy miał średnicę 52 cm. Według komisji Millera, było to ok. 30-40 centymetrów.
Według raportu komisji Jerzego Millera, po uderzeniu w brzozę prezydencki tupolew stracił część skrzydła, po czym obrócił i roztrzaskał o ziemię. Tezę tę podważają m.in. eksperci parlamentarnego zespołu ds. wyjaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej. Według niektórych ekspertów, skrzydło przetrwałoby uderzenie w drzewo. Według innych, na pokładzie maszyny doszło do dwóch niewyjaśnionych wybuchów, które doprowadziły do tragedii.
rp.pl, zew, ml