Na Pomorzu działa firma pogrzebowa mająca monopol na przeprowadzanie pogrzebów na siedemnastu cmentarzach parafialnych. Jak to możliwe? Firma porozumiała się z duchownymi zarządzającymi cmentarzami i zawarła z nimi umowy na wyłączność - jeśli ktoś chce zostać pochowany na cmentarzu administrowanym przez parafię musi skorzystać z jej usług. Sprawę ujawniło Radio Gdańsk, a pisze o niej "Gazeta Wyborcza".
Oprócz firmy posiadającej monopol na 17 cmentarzy w rejonie działa drugi zakład pogrzebowy obsługujący na wyłączność trzy cmentarze parafialne. Księża, którzy zawarli umowy z firmami, wysyłają do nich parafian chcących pochować bliską osobę na cmentarzu tłumacząc, że tylko ta firma może przeprowadzić pogrzeb na terenie zarządzanej przez nich nekropolii.
Konkurencja, która nie zawarła umów z duchownymi, skarży się, że "w okolicach Słupska i samym Słupsku może wykonywać usługi pogrzebowe tylko na cmentarzach komunalnych". - Na parafialnych rządzą proboszczowie. I proboszczowie mają układy z innymi firmami ze Słupska i po prostu naszej firmy nie wpuszczają tam - tłumaczy pracownik jednej z firm.
Co się dzieje, jeśli ktoś nie posłucha księdza i zdecyduje się na wybraną przez siebie firmę pogrzebową? - Rodzina pójdzie do księdza proboszcza i ksiądz powie, jeśli nie pochowacie w tej firmie, z którą ja mam podpisaną umowę, nie odbędzie się msza lub nie pozwolę wpuścić zmarłego do kościoła. Musi być zmarły pochowany przez firmę, z którą ja mam umowę - wyjaśnia pragnący zachować anonimowość pracownik jednej z firm, które nie zawarły umów z duchownymi.
arb, "Gazeta Wyborcza"
Konkurencja, która nie zawarła umów z duchownymi, skarży się, że "w okolicach Słupska i samym Słupsku może wykonywać usługi pogrzebowe tylko na cmentarzach komunalnych". - Na parafialnych rządzą proboszczowie. I proboszczowie mają układy z innymi firmami ze Słupska i po prostu naszej firmy nie wpuszczają tam - tłumaczy pracownik jednej z firm.
Co się dzieje, jeśli ktoś nie posłucha księdza i zdecyduje się na wybraną przez siebie firmę pogrzebową? - Rodzina pójdzie do księdza proboszcza i ksiądz powie, jeśli nie pochowacie w tej firmie, z którą ja mam podpisaną umowę, nie odbędzie się msza lub nie pozwolę wpuścić zmarłego do kościoła. Musi być zmarły pochowany przez firmę, z którą ja mam umowę - wyjaśnia pragnący zachować anonimowość pracownik jednej z firm, które nie zawarły umów z duchownymi.
arb, "Gazeta Wyborcza"