- Oni chcą mnie rzucić na kolana. A Wałęsy jeszcze nikt na kolana nie rzucił. I nie rzuci - powiedział były prezydent Lech Wałęsa w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Jak dodał, w życiu nie przeprosi za słowa o miejscu homoseksualistów w Sejmie.
Niedawno w TVN24 Lech Wałęsa odpowiadając na pytanie powiedział, że homoseksualiści powinni siedzieć w Sejmie w tylnych rzędach.
W rozmowie z "Rz" były prezydent zdecydowanie zaprzeczył, jakoby był homofobem. Podkreślił, że walczy, by demokracja odzwierciedlała przekrój społeczny. - Jeśli ktoś ma 3 proc., to powinien zajmować miejsce na 3 proc. Nagusy nie mogą rozbierać się i biegać po ulicach, pokazując większości swoją odrębność - powiedział Wałęsa dodając, że nie podoba mu się afiszowanie z homoseksualizmem. - To nie jest główny nurt. Ludzie żyją po to, żeby się rozmnażać i płacić podatki - stwierdził.
"Tyle miejsc w parlamencie, ile społecznego poparcia"
Zdaniem byłego prezydenta, społeczne poparcie nie pozwoli homoseksualistom wejść do Sejmu większą grupą "a tym bardziej na zasiadanie w pierwszych ławach". - Stąd moje słowa o tym, że homoseksualiści powinni siedzieć w ostatnich ławach w parlamencie, a nawet za murem. Tyle miejsc w parlamencie, ile społecznego poparcia - mówił "Rz" laureat Nagrody Nobla.
"Jeszcze nikt Wałęsy na kolana nie rzucił"
Wałęsa powtórzył, że nie zamierza przepraszać za swe słowa. - Jeszcze nikt Wałęsy na kolana nie rzucił. Oni wiedzą, że ja nie jestem za dyskryminacją. To jest ich walka - narzucić większości swoje zdanie. Teraz większość ma przepraszać mniejszość? Nie! W następnych wyborach zrobię wszystko, żeby dostali tyle, na ile zasługują. Czyli nie więcej niż 3 proc. Naciśnięto mi na odcisk. Będę wypowiadał się za tym, żeby przekrój społeczeństwa był reprezentowany w parlamencie. Polska musi się rozwijać, a nie popierać nurty, które nie pozwalają na rozwój. W duchu patriotyzmu - powiedział.
Były prezydent tłumaczył, że nie chce tworzyć gett ławkowych dla gejów, a słowa o miejscu w Sejmie zostały źle zrozumiane, ponieważ mówi się "szybko, skrótowo". Wałęsa zapewnił, że nie zgadza się na dyskryminację gejów.
"Ja Biedronia nie zamierzam do niczego przekonywać"
Były szef "S" w rozmowie z "Rz" powiedział także, że nie zamierza spotykać się z posłem Ruchu Palikota Robertem Biedroniem, gejem. - On chce mówić na te tematy, a ja mam swoje zdanie niezmienne od lat i zmieniać go nie zamierzam - tłumaczył Wałęsa. - Ja Biedronia nie zamierzam do niczego przekonywać i niech on mnie też nie przekonuje. Powtarzam, oni chcą mnie rzucić na kolana. A Wałęsy jeszcze nikt na kolana nie rzucił. I nie rzuci - podkreślił.
"Pan Bóg stworzył kobietę i mężczyznę po to, żeby się rozmnażali"
Lech Wałęsa mówił też, że sprawa związków partnerskich powinna zostać uregulowana. - Tylko nie nazywajmy ich małżeństwami, bo to jest zarezerwowane dla kobiety i mężczyzny. Pan Bóg stworzył kobietę i mężczyznę po to, żeby się rozmnażali. Jeśli większość osób poszłaby w homoseksualizm, to kto płaciłby podatki? Niech nie narzucają się społeczeństwu - powiedział "Rzeczpospolitej" były prezydent.
zew, "Rzeczpospolita"
W rozmowie z "Rz" były prezydent zdecydowanie zaprzeczył, jakoby był homofobem. Podkreślił, że walczy, by demokracja odzwierciedlała przekrój społeczny. - Jeśli ktoś ma 3 proc., to powinien zajmować miejsce na 3 proc. Nagusy nie mogą rozbierać się i biegać po ulicach, pokazując większości swoją odrębność - powiedział Wałęsa dodając, że nie podoba mu się afiszowanie z homoseksualizmem. - To nie jest główny nurt. Ludzie żyją po to, żeby się rozmnażać i płacić podatki - stwierdził.
"Tyle miejsc w parlamencie, ile społecznego poparcia"
Zdaniem byłego prezydenta, społeczne poparcie nie pozwoli homoseksualistom wejść do Sejmu większą grupą "a tym bardziej na zasiadanie w pierwszych ławach". - Stąd moje słowa o tym, że homoseksualiści powinni siedzieć w ostatnich ławach w parlamencie, a nawet za murem. Tyle miejsc w parlamencie, ile społecznego poparcia - mówił "Rz" laureat Nagrody Nobla.
"Jeszcze nikt Wałęsy na kolana nie rzucił"
Wałęsa powtórzył, że nie zamierza przepraszać za swe słowa. - Jeszcze nikt Wałęsy na kolana nie rzucił. Oni wiedzą, że ja nie jestem za dyskryminacją. To jest ich walka - narzucić większości swoje zdanie. Teraz większość ma przepraszać mniejszość? Nie! W następnych wyborach zrobię wszystko, żeby dostali tyle, na ile zasługują. Czyli nie więcej niż 3 proc. Naciśnięto mi na odcisk. Będę wypowiadał się za tym, żeby przekrój społeczeństwa był reprezentowany w parlamencie. Polska musi się rozwijać, a nie popierać nurty, które nie pozwalają na rozwój. W duchu patriotyzmu - powiedział.
Były prezydent tłumaczył, że nie chce tworzyć gett ławkowych dla gejów, a słowa o miejscu w Sejmie zostały źle zrozumiane, ponieważ mówi się "szybko, skrótowo". Wałęsa zapewnił, że nie zgadza się na dyskryminację gejów.
"Ja Biedronia nie zamierzam do niczego przekonywać"
Były szef "S" w rozmowie z "Rz" powiedział także, że nie zamierza spotykać się z posłem Ruchu Palikota Robertem Biedroniem, gejem. - On chce mówić na te tematy, a ja mam swoje zdanie niezmienne od lat i zmieniać go nie zamierzam - tłumaczył Wałęsa. - Ja Biedronia nie zamierzam do niczego przekonywać i niech on mnie też nie przekonuje. Powtarzam, oni chcą mnie rzucić na kolana. A Wałęsy jeszcze nikt na kolana nie rzucił. I nie rzuci - podkreślił.
"Pan Bóg stworzył kobietę i mężczyznę po to, żeby się rozmnażali"
Lech Wałęsa mówił też, że sprawa związków partnerskich powinna zostać uregulowana. - Tylko nie nazywajmy ich małżeństwami, bo to jest zarezerwowane dla kobiety i mężczyzny. Pan Bóg stworzył kobietę i mężczyznę po to, żeby się rozmnażali. Jeśli większość osób poszłaby w homoseksualizm, to kto płaciłby podatki? Niech nie narzucają się społeczeństwu - powiedział "Rzeczpospolitej" były prezydent.
zew, "Rzeczpospolita"