Szpital Wolski w Warszawie zawiadomił prokuraturę o niebezpieczeństwie zagrożenia życia i zdrowia pacjentów - podaje "Gazeta Wyborcza".
W reportażu TVN pokazano kobietę, która siedzi w szpitalnym oddziale ratunkowym na stołku. Miała ona czekać przez trzy dni na przyjęcie do szpitala.
Dyrektor Szpitala Wolskiego w Warszawie, były minister zdrowia, Marek Balicki tłumaczył, że zdjęcia pacjentki zrobiono w innym szpitalu. - U nas nie ma stołków bez oparć - podkreślił.
"Niedawno łóżko złożyło się pod pacjentem"
- Pacjentka zgłosiła się do naszego szpitalnego oddziału ratunkowego (SOR) ze skierowaniem od lekarza 5 marca rano. Akurat w tym czasie byłem u wojewody, alarmując go, że nie mamy gdzie kłaść chorych. W ciągu 4,5 godz. kobieta przeszła badania i konsultacje, a lekarz SOR zdecydował o przyjęciu na internę. Tylko że tego dnia i w SOR, i na obu oddziałach chorób wewnętrznych wszystkie łóżka były zajęte. Dodatkowo kilkadziesiąt osób leżało na dostawkach. Na korytarzu mieści się tyle łóżek, ile jest miejsca. Wstawiamy tam nawet łóżka polowe, bo są mniejsze. Niedawno takie łóżko złożyło się pod pacjentem, na szczęście nie miał do nas o to pretensji - tłumaczył Balicki.
Jak wyjaśnił dyrektor szpitala pacjentka spędziła noc na dostawce w SOR. - Nazajutrz znaleźliśmy jej miejsce w szpitalu św. Anny. Przewieźliśmy tam pacjentkę karetką. Jej krewni poczuli się zaniepokojeni tą sytuacją i zawiadomili media. To przecież jasne, że nie powinno się w SOR czekać na miejsce na internie - podkreślił.
Zawiadomienie do prokuratury
- Od półtora roku alarmujemy władze o dramatycznym braku miejsc na oddziałach chorób wewnętrznych. W ubiegłym roku wykorzystanie łóżek przekroczyło 110 proc. - to oznacza, że dostawki w pokojach i na korytarzach to już norma - stwierdził Balicki.
- Wczoraj moja zastępczyni, nie mogąc skutecznie powstrzymać karetek, gdy znowu nie było gdzie kłaść chorych, złożyła zawiadomienie do prokuratury w związku z niebezpieczeństwem zagrożenia dla życia i zdrowia pacjentów - dodał.
ja, "Gazeta Wyborcza"
Dyrektor Szpitala Wolskiego w Warszawie, były minister zdrowia, Marek Balicki tłumaczył, że zdjęcia pacjentki zrobiono w innym szpitalu. - U nas nie ma stołków bez oparć - podkreślił.
"Niedawno łóżko złożyło się pod pacjentem"
- Pacjentka zgłosiła się do naszego szpitalnego oddziału ratunkowego (SOR) ze skierowaniem od lekarza 5 marca rano. Akurat w tym czasie byłem u wojewody, alarmując go, że nie mamy gdzie kłaść chorych. W ciągu 4,5 godz. kobieta przeszła badania i konsultacje, a lekarz SOR zdecydował o przyjęciu na internę. Tylko że tego dnia i w SOR, i na obu oddziałach chorób wewnętrznych wszystkie łóżka były zajęte. Dodatkowo kilkadziesiąt osób leżało na dostawkach. Na korytarzu mieści się tyle łóżek, ile jest miejsca. Wstawiamy tam nawet łóżka polowe, bo są mniejsze. Niedawno takie łóżko złożyło się pod pacjentem, na szczęście nie miał do nas o to pretensji - tłumaczył Balicki.
Jak wyjaśnił dyrektor szpitala pacjentka spędziła noc na dostawce w SOR. - Nazajutrz znaleźliśmy jej miejsce w szpitalu św. Anny. Przewieźliśmy tam pacjentkę karetką. Jej krewni poczuli się zaniepokojeni tą sytuacją i zawiadomili media. To przecież jasne, że nie powinno się w SOR czekać na miejsce na internie - podkreślił.
Zawiadomienie do prokuratury
- Od półtora roku alarmujemy władze o dramatycznym braku miejsc na oddziałach chorób wewnętrznych. W ubiegłym roku wykorzystanie łóżek przekroczyło 110 proc. - to oznacza, że dostawki w pokojach i na korytarzach to już norma - stwierdził Balicki.
- Wczoraj moja zastępczyni, nie mogąc skutecznie powstrzymać karetek, gdy znowu nie było gdzie kłaść chorych, złożyła zawiadomienie do prokuratury w związku z niebezpieczeństwem zagrożenia dla życia i zdrowia pacjentów - dodał.
ja, "Gazeta Wyborcza"