Odpowiadając na pytania sądu, Hanna F. powiedziała, że liczba bud była wystarczająca, a w boksach było dużo zwierząt, bo schronisko jest przepełnione. Według niej, skargi na złe warunki były inspirowane przez Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, które chciało przejąć schronisko.
Postępowanie w sprawie warunków panujących w schronisku prokuratura wszczęła w styczniu 2002 r. Jedną z osób, które wystąpiły o to do prokuratury, był prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Powołując się na liczne doniesienia osób adoptujących psy ze schroniska, twierdził, że zwierzęta przebywają w złych warunkach.
W trakcie śledztwa prokurator przesłuchał m.in. lekarzy weterynarii, którzy przeprowadzili kontrolę w schronisku. W protokołach pokontrolnych odnotowano liczne uchybienia w działalności schroniska, jednak podczas przesłuchania w prokuraturze weterynarze uznali, że warunki panujące w nim były dobre.
Według prokuratury, weterynarze nie potrafili wyjaśnić, dlaczego w protokołach pokontrolnych odnotowali liczne uchybienia, które powinny - ich zdaniem - zostać natychmiast usunięte.
Powołany w tej sprawie biegły - powiatowy lekarz weterynarii - wydał dwie opinie, z których jedna, zdaniem prokuratury, była niekompletna, a druga pozostawała w sprzeczności z zeznaniami pracowników Miejskiego Inspektoratu Weterynaryjnego i protokołem z kontroli schroniska.
Dla rozstrzygnięcia wątpliwości prokuratura powołała kolejnych biegłych - tym razem z zakładu weterynarii Uniwersytetu Warmińsko- Mazurskiego. Z ich opinii wynikało, że pracownicy schroniska dopuścili się szeregu zaniedbań i że zwierzęta żyły w złych warunkach.
sg, pap