Poseł PiS, Andrzej Jaworski na antenie Radia Zet odniósł się do zdarzenia, gdy Antoni Macierewicz był w Katyniu, który leży około 20 kilometrów od Smoleńska, ale w momencie gdy dotarła do niego informacja, że rozbił się prezydencki samolot nie udał się na miejsce zdarzenia.
- W momencie, kiedy dzieje się jakakolwiek katastrofa, kiedy dzieje się bardzo poważna krzywda wszyscy popadamy w różnego rodzaju sytuacje i nie potrafimy się w pewnych sytuacjach odnaleźć. Nie byłem tam na miejscu, nie widziałem. Jego przyjaciele, jego wieloletni przyjaciele, dowiaduje się o tym, że zginęli i nie zastanawiał się podejrzewam, trzeba pytać Antoniego Macierewicza, jaką miał wizję, dlaczego ten samolot wtedy spadł, itd., on był przytłoczony. Ja wiem tylko tyle, że w momencie, kiedy ja się dowiedziałem, a byłem wtedy na drugim końcu świata, że doszło do katastrofy to pierwsze co mi stanęło przed oczami to twarze moich przyjaciół, którzy w tym samolocie zginęli. I zacząłem po prostu myśleć czy to jest prawda, czy to nie jest prawda - ocenił poseł PiS.
Równocześnie Jaworski zarzucił organom państwa niedostateczne wypełnienie swoich obowiązków. - To jest ta historia, my nie możemy dzisiaj kogokolwiek zmuszać do odpowiedzialności, albo do pytań dlaczego zachowywał się tak, a nie inaczej, dlaczego był tu, a nie tu, my mamy prawo i powinność pytać, jak zachowywało się wtedy państwo. A państwo, pod rządami Donalda Tuska, nie zdało wtedy egzaminu - podkreślił Jaworski.
Radio Zet, ml
Równocześnie Jaworski zarzucił organom państwa niedostateczne wypełnienie swoich obowiązków. - To jest ta historia, my nie możemy dzisiaj kogokolwiek zmuszać do odpowiedzialności, albo do pytań dlaczego zachowywał się tak, a nie inaczej, dlaczego był tu, a nie tu, my mamy prawo i powinność pytać, jak zachowywało się wtedy państwo. A państwo, pod rządami Donalda Tuska, nie zdało wtedy egzaminu - podkreślił Jaworski.
Radio Zet, ml