Proces będzie odbywał się w największej sali Sądu Okręgowego w Gdańsku, bowiem w żadnej z sal w gdyńskim sądzie garnizonowym nie zmieściliby się oskarżeni. Salę w gdańskim sądzie zarezerwowano do 3 marca.
Afera w Marynarce Wojennej RP związana z kradzieżą - jak się okazało - 500 granatów i blisko 10 tys. sztuk amunicji o wartości ponad 67 tys. zł. wybuchła w listopadzie 2002 r.
Pierwszy incydent z amunicją kradzioną z wojskowych magazynów miał miejsce w listopadzie w gdańskiej dyskotece. Mężczyzna zagroził, że zdetonuje tam granat F-1, który przyniósł ze sobą do lokalu. Gdyby to zrobił doszłoby do tragedii, bowiem promień rażenia odłamków granatu tego typu wynosi ok. 200 m.
Dzień później, 10 listopada, mieszkaniec Gdyni, który spacerował po lesie w Gdyni-Chyloni w specjalnie przygotowanej ziemiance odkrył 81 granatów, 60 zapalników do granatów i 174 naboje, w tym naboje do kałasznikowa.
Do pracy przystąpiły wtedy gdyńska prokuratura garnizonowa i Żandarmeria Wojskowa. Podejrzewanych zatrzymywano na terenie całej Polski. Postępowanie trwało nieco ponad miesiąc i w połowie grudnia prokuratura wniosła do sądu akt oskarżenia liczący 17 tomów, każdy po ok. 200 stron.
"Działaliśmy szybko, bo zdawaliśmy sobie sprawę z powagi sytuacji i zagrożenia. Na szczęście nie ujawniliśmy powiązań ze zorganizowaną przestępczością" - powiedział rzecznik prokuratury garnizonowej w Gdyni Marek Majewski.
Zagrożenie było bardzo poważne. Marynarze, którzy kradli granaty, wynosili je z jednostek np. w torbach i chodzili z nimi po mieście. Niewielką część skradzionych granatów zdetonowali. Podczas śledztwa ustalono, że planowano ukraść rakietową bombę głębinową. W bomby takie są wyposażone korwety zwalczania okrętów podwodnych.
Oskarżono 65 osób, z czego 20 przebywa w areszcie.
W tej grupie są trzej żołnierze zawodowi, którym postawiono zarzuty związane z niedopełnieniem obowiązków w zakresie nadzoru nad amunicją i środkami walki oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach. Grozi im za to do pięciu lat więzienia.
Na żołnierzach służby zasadniczej i rezerwistach ciążą zarzuty kradzieży z włamaniem granatów i amunicji podczas pełnienia służby posiadania. Kilkunastu cywili odpowiadać będzie za paserstwo. Osobom z tej grupy, objętych aktem oskarżenia, grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
Proces ten nie kończy sprawy kradzieży amunicji z wojskowych magazynów. Gdyńska prokuratura garnizonowa prowadzi dwa postępowania dotyczące osób funkcyjnych odpowiedzialnych za ochronę i nadzór nad składem amunicji.
Śledztwem tym mogą być objęte osoby, które zostały zawieszone przez dowódcę Marynarki Wojennej tuż po ujawnieniu afery.
Chodzi o cztery osoby: komendanta Portu Wojennego w Gdyni, zastępcę komendanta Akademii Marynarki Wojennej ds. ogólnych, kierownika warsztatu sekcji technicznej i szefa logistyki Marynarki Wojennej.
sg, pap