- Do tego trzeba minimum dobrej woli po obu stronach. Po pierwsze, trzeba zaprzestać agresywnej retoryki politycznej. Po drugie, przestać traktować jak szaleńców osoby mówiące spokojnym językiem o innych przyczynach katastrofy niż oficjalne - mówił w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" prezes PAN prof. Michał Kleiber odnosząc się do prób wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej.
W ocenie prof. Kleibera nauka ma olbrzymie możliwości pod warunkiem, że istnieje wola wyjaśnienia problemów i jest formalne wsparcie dla ekspertów. - Z reguły fatalną drogą jest poleganie na naukowcach ochotnikach, a nie na prawnie umocowanych zespołach badaczy. W Polsce nikt nie zainteresował się dotychczas umożliwieniem poważnym instytucjom naukowym zaangażowania swych kompetencji i autorytetu w wyjaśnianie wszystkich okoliczności i rozpraszanie wątpliwości. Przekonujące efekty może przynieść jedynie działanie dobrze przygotowane od strony prawnej. Wypowiedzi samozwańczych ekspertów mogą tylko pogorszyć sytuację - przekonywał Kleiber.
Jak zaznaczył prezes Polskiej Akademii Nauk istotnym elementem byłoby merytoryczne spotkanie obu grup ekspertów. - Jeśli byłbym uznany przez obie strony sporu za osobę nadającą się do roli organizatora takiego spotkania - w pierwszej fazie wyłącznie ekspertów, czyli bez polityków i bez mediów - to pewnie bym nie odmówił. Ekspertów powinny oczywiście wybrać obie strony - po paru z każdej - mówił.
- Wiedza ekspertów, którzy pracowali w komisji ministra Jerzego Millera, i wiedza osób krytycznych wobec jej wyników jest niestety w wielu miejscach niekompatybilna - wiele spraw analizowanych przez komisję rządową nie jest w ogóle uwzględnianych przez jej krytyków, niektóre analizy tych drugich - jak choćby symulacja prof. Wiesława Biniendy - nie były przedmiotem pracy komisji. Jeśli chce się nakłonić obie strony do rozmowy, trzeba ich wiedzę sprowadzić do wspólnego mianownika - podkreślił prof. Kleiber.
Kleiber dodał, że już rok temu powiedział, że przydałaby się symulacja komputerowa katastrofy smoleńskiej. - Komisja Millera uznała ją za zbędną. Profesjonalne przeprowadzenie takiej symulacji to z pewnością praca co najmniej paromiesięczna - powiedział.
Zdaniem prof. Kleibera słowo "zamach" nie powinno być używane, gdyż uniemożliwia ono rozmowę.
ja, "Gazeta Wyborcza"
Jak zaznaczył prezes Polskiej Akademii Nauk istotnym elementem byłoby merytoryczne spotkanie obu grup ekspertów. - Jeśli byłbym uznany przez obie strony sporu za osobę nadającą się do roli organizatora takiego spotkania - w pierwszej fazie wyłącznie ekspertów, czyli bez polityków i bez mediów - to pewnie bym nie odmówił. Ekspertów powinny oczywiście wybrać obie strony - po paru z każdej - mówił.
- Wiedza ekspertów, którzy pracowali w komisji ministra Jerzego Millera, i wiedza osób krytycznych wobec jej wyników jest niestety w wielu miejscach niekompatybilna - wiele spraw analizowanych przez komisję rządową nie jest w ogóle uwzględnianych przez jej krytyków, niektóre analizy tych drugich - jak choćby symulacja prof. Wiesława Biniendy - nie były przedmiotem pracy komisji. Jeśli chce się nakłonić obie strony do rozmowy, trzeba ich wiedzę sprowadzić do wspólnego mianownika - podkreślił prof. Kleiber.
Kleiber dodał, że już rok temu powiedział, że przydałaby się symulacja komputerowa katastrofy smoleńskiej. - Komisja Millera uznała ją za zbędną. Profesjonalne przeprowadzenie takiej symulacji to z pewnością praca co najmniej paromiesięczna - powiedział.
Zdaniem prof. Kleibera słowo "zamach" nie powinno być używane, gdyż uniemożliwia ono rozmowę.
ja, "Gazeta Wyborcza"