Dwóch dowódców (generalny i operacyjny) zamiast dotychczasowych pięciu (dowódca wojsk lądowych, dowódca sił powietrznych, dowódca marynarki wojennej, dowódca sił specjalnych i dowódca operacyjny) ma mieć od 1 stycznia 2014 roku polska armia zgodnie z planem reformy systemu dowodzenia przygotowaną przez szefa BBN gen. Stanisława Kozieja. O sprawie pisze "Gazeta Wyborcza".
Reforma przygotowana przez ośrodek prezydencki przewiduje, że Sztab Generalny WP straci posiadane dotychczas uprawnienia dowódcze i stanie się organem planistycznym oraz doradczym. Prawdziwymi dowódcami sił zbrojnych będą: szef dowództwa generalnego (przygotowującego siły zbrojne do wykonywania powierzonych im zadań) oraz dowództwa operacyjnego (dowodzącego żołnierzami w czasie operacji bojowych, a także misji pokojowych i stabilizacyjnych). Ograniczenie liczby dowódców ma zracjonalizować system dowodzenia polską armią.
Reforma przygotowana przez prezydenta nie podoba się opozycji, a wątpliwości mają również niektórzy posłowie PSL. Opozycja zwraca uwagę na zapis art. 134 konstytucji, który mówi o powoływaniu przez prezydenta szefa sztabu generalnego i dowódców rodzajów sił zbrojnych. Reforma miałaby być więc niezgodna z konstytucją. Gen. Koziej odpowiada jednak, że do nazw obu dowództw dodano słowa "rodzajów sił zbrojnych".
arb, "Gazeta Wyborcza"
Reforma przygotowana przez prezydenta nie podoba się opozycji, a wątpliwości mają również niektórzy posłowie PSL. Opozycja zwraca uwagę na zapis art. 134 konstytucji, który mówi o powoływaniu przez prezydenta szefa sztabu generalnego i dowódców rodzajów sił zbrojnych. Reforma miałaby być więc niezgodna z konstytucją. Gen. Koziej odpowiada jednak, że do nazw obu dowództw dodano słowa "rodzajów sił zbrojnych".
arb, "Gazeta Wyborcza"