Marszałek Sejmu Ewa Kopacz w rozmowie z Przemysławem Szubartowiczem na antenie Programu I Polskiego Radia pytana o nieparlamentarne wypowiedzi posłów (kamery na jednym z posiedzeń komisji zarejestrowały wypowiedź jednego parlamentarzysty brzmiącą: "Ten k... podniesie rękę czy mu przyp...ć"), podkreśliła, że "nie ma aktu prawnego, który by nakazywał kulturalne zachowanie".
- Ja staram się mówić poprawną polszczyzną - zaznaczyła Kopacz. - Pamiętajmy o jednym, ci posłowie to są ludzie w demokratycznych wyborach wybrani, znani swoim wyborcom, ludzie, którzy mają odpowiedni iloraz inteligencji i kulturę osobistą. I dlatego wszelkiego rodzaju wpadki traktuję tylko jako niezręczne przypadki, ale nie regułę - dodała. Stwierdziła też, że wierzy iż parlamentarzyści będą zwracać uwagę na to jakich słów używają. Zaznaczyła jednak, że chciałaby, aby ci, którzy takiej uwagi na swoje wypowiedzi nie zwracają byli karani finansowo (obecnie można ich ukarać upomnieniem lub naganą). - Ale tu jak zwykle w tych sprawach, kiedy chcemy nakładać kary na parlamentarzystów pieniężne za nieparlamentarne zachowanie, też nie ma jednomyślności. I nad tym ubolewam - podsumowała.
- Wierzę w polski parlamentaryzm, wierzę w polskich parlamentarzystów i jestem przekonana, że wyciągną wnioski z tych ostatnich przygód, które miały miejsce na posiedzeniu komisji, a niekiedy na sali plenarnej - podkreśliła Kopacz.
arb, Program I Polskie Radio
- Wierzę w polski parlamentaryzm, wierzę w polskich parlamentarzystów i jestem przekonana, że wyciągną wnioski z tych ostatnich przygód, które miały miejsce na posiedzeniu komisji, a niekiedy na sali plenarnej - podkreśliła Kopacz.
arb, Program I Polskie Radio