- Hanna Gronkiewicz-Waltz jest finasistką i propagandzistką, w Warszawie potrzeba kogoś, kto poczuje się gospodarzem miasta - mówił w "Piaskiem po oczach" Czesław Bielecki.
W poprzednich wyborach na prezydenta Warszawy architekt Czesław Bielecki był bezpartyjnym kandydatem popieranym przez PiS. Uzyskał drugi wynik.
W stolicy trwa zbieranie podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania wiceszefowej Platformy Hanny Gronkiewicz-Waltz z funkcji prezydent Warszawy. Organizatorzy kampanii ogłosili, że zebrali wymaganą prawem liczbę podpisów (135 tysięcy) ale chcą zebrać 300 tys. sygnatur. Zwolennicy odwołania Gronkiewicz-Waltz zarzucają jej nierealizowanie wyborczych obietnic oraz nieudolne i nieefektywne zarządzanie miastem. Gronkiewicz-Waltz twierdzi, że referendum na rok przed wyborami samorządowymi nie ma sensu. Akcję zbierania podpisów zorganizowała Warszawska Wspólnota Samorządowa, włączyły się w nią niektóre partie polityczne.
W "Piaskiem po oczach" w TVN24 Czesław Bielecki przyznał, że złożył podpis pod wnioskiem o referendum i że zagłosuje za odwołaniem Hanny Gronkiewicz-Waltz. Jak podkreślił, Warszawa potrzebuje kogoś, kto poczuje się właścicielem miasta, gospodarzem, kto poczuje, że odpowiada za sprawy miasta. - Tego nie ma - ocenił rozmówca Konrada Piaseckiego.
Skrytykował fakt, że po prawie 25 latach od upadku PRL w środku stolicy jest dziura, a Hanna Gronkiewicz-Waltz nie zdołała niczego zbudować na pl. Defilad.
- Odległość ideałów Hanny Gronkiewicz-Waltz od ideałów warszawiaków jest na tyle duża, że zebrali podpisy, które powodują, że referendum z całą pewnością się odbędzie - mówił Bielecki. Dodał, że Gronkiewicz-Waltz (wiceszefowa PO) musi zapłacić za własne grzechy i grzechy swojej partii. - One polegają na tym, że bada się słupki poparcia, bada się, ile przyszło z podatków, a nie bada się, co za te podatki się robi - powiedział Czesław Bielecki.
zew, TVN24
W stolicy trwa zbieranie podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania wiceszefowej Platformy Hanny Gronkiewicz-Waltz z funkcji prezydent Warszawy. Organizatorzy kampanii ogłosili, że zebrali wymaganą prawem liczbę podpisów (135 tysięcy) ale chcą zebrać 300 tys. sygnatur. Zwolennicy odwołania Gronkiewicz-Waltz zarzucają jej nierealizowanie wyborczych obietnic oraz nieudolne i nieefektywne zarządzanie miastem. Gronkiewicz-Waltz twierdzi, że referendum na rok przed wyborami samorządowymi nie ma sensu. Akcję zbierania podpisów zorganizowała Warszawska Wspólnota Samorządowa, włączyły się w nią niektóre partie polityczne.
W "Piaskiem po oczach" w TVN24 Czesław Bielecki przyznał, że złożył podpis pod wnioskiem o referendum i że zagłosuje za odwołaniem Hanny Gronkiewicz-Waltz. Jak podkreślił, Warszawa potrzebuje kogoś, kto poczuje się właścicielem miasta, gospodarzem, kto poczuje, że odpowiada za sprawy miasta. - Tego nie ma - ocenił rozmówca Konrada Piaseckiego.
Skrytykował fakt, że po prawie 25 latach od upadku PRL w środku stolicy jest dziura, a Hanna Gronkiewicz-Waltz nie zdołała niczego zbudować na pl. Defilad.
- Odległość ideałów Hanny Gronkiewicz-Waltz od ideałów warszawiaków jest na tyle duża, że zebrali podpisy, które powodują, że referendum z całą pewnością się odbędzie - mówił Bielecki. Dodał, że Gronkiewicz-Waltz (wiceszefowa PO) musi zapłacić za własne grzechy i grzechy swojej partii. - One polegają na tym, że bada się słupki poparcia, bada się, ile przyszło z podatków, a nie bada się, co za te podatki się robi - powiedział Czesław Bielecki.
zew, TVN24