W połowie 2002 r. "Super Express" napisał, że na początku 2002 r. świadek rozpoznał B., podczas okazania za tzw. lustrem weneckim. Według "Super Expressu", "oprócz Boguckiego udział w zabójstwie mieli brać także Siergiej S., Ukrainiec, płatny zabójca z Gdańska, oraz nieżyjący już zapaśnik Krzysztof W." Sugerowano też, że w sprawę jest zamieszany Edward M., polonijny biznesmen z Chicago.
Prokurator Zygmunt Kapusta, szef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, informując o zarzutach pod adresem Ryszarda B., podkreślił, że - ze względu na dobro postępowania - nie będą udzielane dodatkowe informacje (m.in. o innej osobie zamieszanej w zabójstwo). Wspólnikiem zbrodni może być - nie wykluczają policyjne źródła PAP - Ryszard Niemczyk, który podobnie jak Bogucki jest też podejrzany o zabicie Pershinga. Niemczyk uciekł z więzienia w Wadowicach w 2000 r.
Warszawski sąd jeszcze w sobotę aresztował na trzy miesiące Ryszarda Boguckiego, który od ponad dwóch lat przebywa już w zakładzie karnym na Śląsku; w piątek został przewieziony do Warszawy. Zgodnie z prawem wobec osoby aresztowanej w jednej sprawie może zapaść postanowienie i zastosowanie aresztu w innej sprawie.
"Mieliśmy wobec niego silne podejrzenia, ale nie mieliśmy dowodów. Zbieraliśmy je. Dobrze, że został zgromadzony taki materiał dowodowy, który pozwolił na postawienie zarzutów" - powiedział szef MSWiA w gabinecie premiera Buzka, Marek Biernacki. Jego zdaniem, nie tylko Ryszard Bogucki stoi za sprawą zabójstwa generała.
Ryszard Bogucki został zatrzymany w początkach 2001 roku w Meksyku, gdzie ukrywał się przed polskim wymiarem sprawiedliwości. Na Boguckim ciążył już wtedy zarzut zabójstwa bossa gangu pruszkowskiego, Pershinga. Podejrzany jest również o porwania biznesmenów oraz wymuszanie haraczów. B. związany był z konkurującą z Pershingiem w gangu pruszkowskim grupą Wańki i Malizny. W drugiej połowie lat 90. Ryszard Bogucki był znanym na Śląsku biznesmenem. Sponsorował oficjalne konkursy piękności i - jak mówią policjanci - bywał "na salonach".
Były szef policji Marek Papała został zastrzelony 25 czerwca 1998 r. ok. godz. 22.00 na parkingu przed swoim mieszkaniem w Warszawie. Bandyta oddał jeden strzał, po czym uciekł. Martwego Papałę znalazła żona.
Do wyjaśnienia sprawy zaprzysiężono specjalną grupę policjantów i prokuratorów. Sprawdzone zostały wszystkie połączenia telefoniczne z bloku Papały i najbliższych okolic wykonane w nocy, kiedy zastrzelono komendanta. Szczegółowo zbadano kontakty prywatne i zawodowe Papały. Policjanci sprawdzili także notatniki, telefony i kontakty jego sekretarek i kierowców.
W sprawie przesłuchano ponad tysiąc osób, przeprowadzono kilkadziesiąt ekspertyz, w tym badania biologiczne, traseologiczne (odciski butów) i daktyloskopijne. Centralne Laboratorium Kryminalistyki przebadało wszystkie przypadki użycia broni kalibru 7,62 mm (z takiej zabito Papałę), które miały miejsce w Polsce. Prokuratorzy i policjanci wykonali kilkanaście eksperymentów i kilka wizji lokalnych.
Odrzucono hipotezę, że Papałę mógł zabić człowiek chory psychicznie, który osobiście czuł urazę do komendanta. Brano pod uwagę, że mógł to być np. zwolniony przez Papałę funkcjonariusz (zatrzymano nawet na 48 godz. b. pracownika KGP, który miał się mu odgrażać).
Bezpośrednio po zabójstwie Papały bardzo poważnie brano też pod uwagę, że osoba, która strzelała do byłego szefa policji, już nie żyje, bo została zlikwidowana dla zatarcia śladów.
W ciągu kolejnych lat w prasie pojawiło się wiele spekulacji dotyczących zabójstwa. "Prawo i Gospodarka" spekulowała - na podstawie rozmowy z b. szefem MSWiA Leszkiem Millerem - że Papała mógł się narazić co najmniej trzem potężnym grupom przestępczym, trudniącym się handlem narkotykami, kradzionymi samochodami i fałszowaniem pieniędzy.
We wrześniu 1998 r. roku policja zatrzymała w Gdańsku czterech mężczyzn, w tym Ukraińca Siergieja S., któremu postawiono zarzut zabójstwa Piotra S. Ofiara została porwana, uduszona, a jej ciało spalone w samochodzie w Borach Tucholskich. Jacek Spyt z prokuratury w Gdańsku powiedział wtedy dziennikarzom: "można domniemywać, że mamy do czynienia z grupą, która w sposób profesjonalny może zajmować się zabijaniem ludzi". Według Spyta, świadczy o tym "różnorodność osób, które były ofiarami" i "dlatego trudno mówić o przypadku." Po zatrzymaniu Ukraińca jego sprawa nagle ucichła. Policjanci typowali go jako ewentualnego zabójcę Papały. Nie tylko policjanci. "S. był prawie na pewno egzekutorem" - pisali dziennikarze "Wprost". Według tego tygodnika, Papała przed śmiercią wysłał list do szefa MSWiA, w którym opisał działania poważnej grupy przestępczej.
"Pismo to nigdy nie dotarło do ministra, gdyż po drodze zostało zniszczone. Wiadomo, kto jest odpowiedzialny za zniszczenie przesyłki - osobę tę przesłuchano. Nie znamy motywu jej działania" - pisał "Wprost".
W listopadzie 1998 r. "Super-Express" twierdził, że Papała czuł się zagrożony przed śmiercią. Informowano, że w ostatnich 24 godzinach życia pilnie zabiegał o spotkanie z dwoma ważnymi politykami: Leszkiem Millerem, szefem SLD oraz Janem Rejczakiem z AWS, wówczas wiceszefem sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych.
Według "SE", generał na 12 godzin przed swoją śmiercią rozmawiał z Janem Bisztygą, najbliższym doradcą Millera, byłym oficerem wywiadu SB i b. ambasadorem. "Generał Papała mówił, że ktoś szykuje na niego atak. Odniosłem wrażenie, że się obawia o swoje życie i zdrowie" - powiedział Bisztyga "SE".
Również w listopadzie tamtego roku "Trybuna Śląska" spekulowała, że zabójstwo Papały miało być ostrzeżeniem dla osób przeciwnych realizacji kontraktu na uzbrojenie śmigłowca "Huzar". Papała nadzorował bowiem prace zespołu sprawdzającego legalność kontraktu na uzbrojenie śmigłowca. Według wersji gazety, Papała miał zginąć na zlecenie Mossadu - izraelskich służb specjalnych.
"Gazeta Wyborcza" łączyła zabójstwo Papały z mordem gdańskich gangsterów. "Według informacji potwierdzonych przez tajnych agentów, na kilka dni przed zabójstwem gen. Papały, wśród zawodowych zabójców w Polsce krążyła wieść o zleceniu na +załatwienie generała policji+" - pisała "GW".
Z informacji mediów wynikało również, że z zabójstwem może mieć związek Edward M. - polski biznesmen legitymujący się także amerykańskim paszportem, który jako ostatni miał widzieć Papałę żywego. M. został zatrzymany i doprowadzony do prokuratury. Po przesłuchaniu zwolniono go. M. wyjechał z Polski. W prasie pojawiły się spekulacje, że M. wypuszczono, bo zażądało tego Ministerstwo Sprawiedliwości.
Środki masowego przekazu informowały również o tzw. wątku tureckim. Policja badała, czy zabójstwo miało związek z przemytem do Polski heroiny z Turcji i finansowaniem kurdyjskich terrorystów Abdullaha Ocalana. "Turecki ślad wyszedł na jaw podczas sprawdzania znajomych zastrzelonego komendanta" - pisało "Życie".
W czerwcu 1999 r. Prokuratura Krajowa przedłużyła śledztwo w sprawie zabójstwa Papały do grudnia ubiegłego roku. Później śledztwo przedłużono do czerwca tego roku. Zbigniew Goszczyński, wiceszef warszawskiej Prokuratury Okręgowej, mówił po roku śledztwa, że wykluczono wątek prywatny.
W kwietniu ubiegłego roku "Życie" informowało, że istnieją trzy dowody, które mogą być wykorzystane jako wątki procesowe. Są nimi: zabezpieczony na miejscu zbrodni kod genetyczny DNA pobrany na miejscu zbrodni oraz dwa ślady balistyczne obciążające zabójcę.
W grudniu 1999 r. "Super Express" podał, że coraz mniej świadków może zeznawać w sprawie śmierci Papały. Gazeta napisała, że trzech ważnych świadków nie żyje. Powołując się na anonimowego funkcjonariusza UOP dziennik utrzymywał, że "w pewnym momencie śledztwa jasne się stało", że za zabójstwem muszą stać biznesmeni i politycy.
W maju tego roku żona i córka Papały wysłały do mediów list otwarty. "Nie możemy się oprzeć wrażeniu, że pomimo braku realnego postępu śledztwa, sprawa była politycznie wykorzystywana" - napisały w liście. Według nich, odsuwano jednocześnie na plan dalszy ustalenie sprawcy lub sprawców zabójstwa.
Podkreśliły, że utwierdzają ich w tym przekonaniu publikacje, które - według nich - były utrzymane w tonacji taniej sensacji. "Wykorzystując zamierzone lub nie przecieki ze śledztwa (...) media eksponowały wyrwane z kontekstu wątki mające często charakter co najwyżej hipotez śledczych" - stwierdziły.
Na list odpowiedziała policja i prokuratura. Rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji Paweł Biedziak powiedział wtedy, że specjalna grupa śledcza w KGP "cały czas prowadzi czynności operacyjne i procesowe zmierzające do ustalenia i zatrzymania sprawców zabójstwa Papały". Za pomoc w ujęciu sprawcy wyznaczono łącznie ponad 200 tys. zł nagrody. Przez pierwsze kilka dni po morderstwie na policyjny telefon zaufania dzwoniło dziennie ok. 500 osób. Jak twierdzi jeden z policjantów odbierających te telefony, tylko 30 proc. informacji miało faktyczną wartość dla prowadzonego śledztwa; reszta - to bardzo często telefony od osób niezrównoważonych psychicznie.
Pod koniec grudnia ub. roku śledztwo ws. zabójstwa byłego szefa policji przejął od Prokuratury Okręgowej w Warszawie wydział ds. przestępczości zorganizowanej stołecznej Prokuratury Apelacyjnej. Postępowanie przedłużono do końca czerwca 2003 roku.
Prokurator krajowy Karol Napierski zapowiadał w styczniu tego roku postawienie przez prokuraturę w ciągu dwóch-trzech miesięcy zarzutów w sprawie zabójstwa Papały.
em, pap