- Spór polityczny w Polsce się zaostrzył. Gorszące sejmowe spory o uchwałę [ws. rzezi wołyńskiej - red.] to była bieżąca walka polityczna - powiedział "Gazecie Wyborczej" prezydent Bronisław Komorowski.
- Spór polityczny w Polsce się zaostrzył. Gorszące sejmowe spory o uchwałę [ws. rzezi wołyńskiej - red.] to była bieżąca walka polityczna - powiedział "Gazecie Wyborczej" prezydent Bronisław Komorowski.
Prezydent Komorowski odniósł się w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" do uchwały Sejmu, który nazwał rzeź wołyńską "czystką etniczną o znamionach ludobójstwa". - Kiedyś panował w Sejmie dobry zwyczaj, że tego rodzaju uchwały przyjmowano przez aklamację. Dziś jest to o wiele trudniejsze niż pięć czy dziesięć lat temu. To dowód na to, że spór polityczny w Polsce się zaostrzył. Gorszące sejmowe spory o uchwałę to była bieżąca walka polityczna. Przecież te same kluby parlamentarne PiS, SLD, PSL w 2009 roku akceptowały inne brzmienie uchwały - zauważył prezydent.
Zdaniem Komorowskiego, mówiąc o "straszliwej prawdzie" należy używać języka powściągliwego. - Uważam, że powinnością prezydentów było i jest mówić takim językiem, który nie pogarsza wzajemnych relacji, nie wywołuje jeszcze większego bólu. W sposób, który ułatwia, a nie utrudnia dokonanie samooceny, odcięcie się od zbrodni, prośbę o wybaczenie i wolę pojednania. To nie przypadek, że tak mówili prezydenci Aleksander Kwaśniewski i Lech Kaczyński - ocenia Komorowski i dodaje, że politycy SLD, PiS i Solidarnej Polski przemyśleć, dlaczego taki język akceptowali wtedy, a teraz "świadomie dążą do jego zaostrzenia".
Prezydent Bronisław Komorowski skomentował też incydentem z Łucka, kiedy to młody Ukrainiec rozbił na jego marynarce jajko. - To kompletny margines. Przed katedrą były tłumy Ukraińców i Polaków. Reakcje były niesłychanie życzliwe. Było dużo sympatii i zrozumienia - powiedział "Gazecie Wyborczej" Komorowski.
sjk, "Gazeta Wyborcza"
Prezydent Komorowski odniósł się w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" do uchwały Sejmu, który nazwał rzeź wołyńską "czystką etniczną o znamionach ludobójstwa". - Kiedyś panował w Sejmie dobry zwyczaj, że tego rodzaju uchwały przyjmowano przez aklamację. Dziś jest to o wiele trudniejsze niż pięć czy dziesięć lat temu. To dowód na to, że spór polityczny w Polsce się zaostrzył. Gorszące sejmowe spory o uchwałę to była bieżąca walka polityczna. Przecież te same kluby parlamentarne PiS, SLD, PSL w 2009 roku akceptowały inne brzmienie uchwały - zauważył prezydent.
Zdaniem Komorowskiego, mówiąc o "straszliwej prawdzie" należy używać języka powściągliwego. - Uważam, że powinnością prezydentów było i jest mówić takim językiem, który nie pogarsza wzajemnych relacji, nie wywołuje jeszcze większego bólu. W sposób, który ułatwia, a nie utrudnia dokonanie samooceny, odcięcie się od zbrodni, prośbę o wybaczenie i wolę pojednania. To nie przypadek, że tak mówili prezydenci Aleksander Kwaśniewski i Lech Kaczyński - ocenia Komorowski i dodaje, że politycy SLD, PiS i Solidarnej Polski przemyśleć, dlaczego taki język akceptowali wtedy, a teraz "świadomie dążą do jego zaostrzenia".
Prezydent Bronisław Komorowski skomentował też incydentem z Łucka, kiedy to młody Ukrainiec rozbił na jego marynarce jajko. - To kompletny margines. Przed katedrą były tłumy Ukraińców i Polaków. Reakcje były niesłychanie życzliwe. Było dużo sympatii i zrozumienia - powiedział "Gazecie Wyborczej" Komorowski.
sjk, "Gazeta Wyborcza"