Nad Jezioro Białe w woj. lubelskim potrafi jednego dnia przyjechać do stu tysięcy ludzi. Ich bezpieczeństwa pilnuje trzech ratowników. Tonących ratują policjanci. Gmina tłumaczy, że nie zarobi na jeziorze, więc nie ma z czego dołożyć - donosi lublin.gazeta.pl.
Nad Jeziorem Białym w gminie Włodawa tłoczno każdego dnia. - Ostatnia niedziela była lepsza od soboty. Przyjechało od 70 do 100 tysięcy ludzi. Plaże był tak zapełnione, że pozwalałem rozkładać koce i leżaki na brzegu w miejscu, gdzie mam wypożyczalnie, bo gdzie indziej ludzie by się już nie mieścili - mówi "Gazecie" Włodzimierz Lisowski, właściciel dwóch lokalnych wypożyczalni sprzętu wodnego.
Im bardziej tłoczno nad jeziorem, tym większe ryzyko tragedii. Zarabiający na kąpielisku zwracają uwagę, że gmina Włodawa opłaciła jedynie trzech ratowników w 2013 roku. Każdego dnia pilnują bezpieczeństwa kąpiących się w jeziorze między godz. 10 a 18. Nic dziwnego, że topiących się często ratować muszą policjanci. W ubiegłym roku uratowali oni 30 tonących. Gmina tłumaczy, że za taki stan rzeczy odpowiada budżet, gdyż dochody z jeziora równoważą się z wydatkami. - Pieniędzmi trzeba rozsądnie gospodarować. Na wszystko nam nie wystarczy - mówi "Gazecie" sekretarz gminy.
sjk, lublin.gazeta.pl
Im bardziej tłoczno nad jeziorem, tym większe ryzyko tragedii. Zarabiający na kąpielisku zwracają uwagę, że gmina Włodawa opłaciła jedynie trzech ratowników w 2013 roku. Każdego dnia pilnują bezpieczeństwa kąpiących się w jeziorze między godz. 10 a 18. Nic dziwnego, że topiących się często ratować muszą policjanci. W ubiegłym roku uratowali oni 30 tonących. Gmina tłumaczy, że za taki stan rzeczy odpowiada budżet, gdyż dochody z jeziora równoważą się z wydatkami. - Pieniędzmi trzeba rozsądnie gospodarować. Na wszystko nam nie wystarczy - mówi "Gazecie" sekretarz gminy.
sjk, lublin.gazeta.pl