- Kibice Ruchu Chorzów, jako osoby wolne, sami zdecydowali, że na mecz będą czekać na plaży w Gdyni - powiedział w programie "Wstajesz i wiesz" w TVN24 Mariusz Sokołowski, rzecznik komendanta głównego policji odnosząc się do słów szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza, który pytał dlaczego kibice znaleźli się na plaży.
18 sierpnia na plaży w Gdyni doszło do bójki pomiędzy meksykańskimi marynarzami a kibicami Ruchu Chorzów przebywający w Gdyni w związku z meczem Pucharu Polski Arka Gdynia-Ruch Chorzów. Po bójce policja zatrzymała trzy osoby, jednego Meksykanina i dwóch Polaków. 19 sierpnia Meksykanin został zwolniony z aresztu. Poręczył za niego konsul Meksyku. 20 sierpnia policja na podstawie nagrań z monitoringu zatrzymała trzeciego kibica Ruchu Chorzów.
Szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz ocenił, że zajścia na plaży w Gdyni były bulwersujące. Według ministra, policja zareagowała szybko. Sienkiewicz dodał też, że zażądał od policji informacji dlaczego doszło do tego, że "kibole" znaleźli się i przez "tyle godzin" przebywali na plaży wśród "normalnych ludzi".
- My rozmawiamy z kibicami, aby ustalić taką trasę przejścia i miejsce pobytu, aby było to najbezpieczniejsze z punktu widzenia obywateli - zaznaczył Sokołowski. Dodał jednak, że policja nie może niczego narzucić kibicom. Rzecznik komendanta głównego policji poinformował też, że zostanie przeprowadzona kontrola, która ma ustalić, czy można było przekierować kibiców w inne miejsce.
- Bardzo często kibice przyjeżdżają indywidualnie, tak było też w tym przypadku. Nie można wtedy do końca kontrolować każdego z kibiców. Policja ma też ograniczoną kontrolę nad grupą. Jeśli ktoś chce się odłączyć od eskortowanej grupy i samodzielnie się przemieszczać, to nie możemy mu tego zabronić - stwierdził Sokołowski.
ja, TVN24
Szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz ocenił, że zajścia na plaży w Gdyni były bulwersujące. Według ministra, policja zareagowała szybko. Sienkiewicz dodał też, że zażądał od policji informacji dlaczego doszło do tego, że "kibole" znaleźli się i przez "tyle godzin" przebywali na plaży wśród "normalnych ludzi".
- My rozmawiamy z kibicami, aby ustalić taką trasę przejścia i miejsce pobytu, aby było to najbezpieczniejsze z punktu widzenia obywateli - zaznaczył Sokołowski. Dodał jednak, że policja nie może niczego narzucić kibicom. Rzecznik komendanta głównego policji poinformował też, że zostanie przeprowadzona kontrola, która ma ustalić, czy można było przekierować kibiców w inne miejsce.
- Bardzo często kibice przyjeżdżają indywidualnie, tak było też w tym przypadku. Nie można wtedy do końca kontrolować każdego z kibiców. Policja ma też ograniczoną kontrolę nad grupą. Jeśli ktoś chce się odłączyć od eskortowanej grupy i samodzielnie się przemieszczać, to nie możemy mu tego zabronić - stwierdził Sokołowski.
ja, TVN24