W mediach pojawiły się wówczas pogłoski, że ktoś mógł pomóc domniemanemu zabójcy Dębskiego w samobójstwie. Miała to sprawdzić Prokuratura Apelacyjna, która wszczęła śledztwo w sprawie "nieumyślnego spowodowania 26 czerwca 2002 r. na terenie aresztu śledczego Warszawa-Mokotów śmierci Tadeusza M."
Śledztwo prowadzone było pod kątem wyjaśnienia różnych wersji zgonu M., w tym także zakładającej ewentualny udział osób trzecich w spowodowaniu jego śmierci. Prasa spekulowała, że domniemanemu zabójcy Dębskiego ktoś miał podać truciznę lub w inny sposób ułatwić samobójstwo.
Prokuratura sprawdzała te wątki już po pogrzebie Tadeusza M., zarządzając ekshumację jego zwłok - przypuszczenia te nie zostały jednak potwierdzone. W związku z tym śledztwo zostało umorzone, poinformował rzecznik Prokuratury Apelacyjnej Zbigniew Jaskólski.
Sprawa zabójstwa byłego ministra sportu Jacka Dębskiego jest obecnie wyjaśniana w dwóch procesach sądowych. W Warszawie toczy się proces przeciwko Halinie G., zwanej Inką, którą prokuratura oskarżyła ją o pomoc w zabójstwie. Wyprowadziła ona bowiem Dębskiego w nocy z 11 na 12 kwietnia 2001 r. przed warszawski lokal, gdzie czekał na niego zabójca, Tadeusz M. "Inka" - według prokuratury - uciekła z miejsca zbrodni razem z zabójcą.
Tadeusz M. miał otrzymać zlecenie zabójstwa Dębskiego od Jeremiasza B., pseud. Baranina, zatrzymanego w Wiedniu jeszcze w ubiegłym roku. Jest on obecnie sądzony m.in. za zlecenie zabójstwa b. ministra sportu w Austrii, bowiem na terenie tego kraju dopuścił się tego przestępstwa. Odpowie też za inne przestępstwa.
em, pap