Pacjentka jednej z kieleckich dentystek - Pani Helena - twierdzi, że z powodu błędu w sztuce straciła zęba. Jej lekarz miała pozostawić w dziąśle fragment igły - podaje "Gazeta Wyborcza".
Pani Helena korzystała z usług jednego z prywatnych gabinetów stomatologicznych w Kielcach od 2007 roku. W 2009 roku dentystka leczyła jej ząb kanałowo. Po jednej z wizyt pacjentka odczuwała silne bóle, na które nie pomagały antybiotyki. W końcu kobieta poprosiła o radę innego specjalistę. - Stwierdził, że jest silny stan zapalny, i zdecydował o wyrwaniu zęba - opowiada kobieta.
Wtedy według pani Heleny wyjęto z dziąsła fragment złamanej igły, która miała powodować ból. Dentysta nie wpisał tego jednak do dokumentacji medycznej. Dentystka, która zostawiła igłę w dziąśle, nie udzieliła kobiecie wyjaśnień. Ponadto pani Helena nie otrzymała dokumentacji medycznej i zdjęcia zęba.
Kobieta zwróciła się w tej sprawie o pomoc do rzecznika praw pacjenta oraz rzecznika odpowiedzialności zawodowej Świętokrzyskiej Izby Lekarskiej. Sprawa ciągnęła się przez kilka lat i trafiła nawet do prokuratury Kielce-Wschód. Śledztwo dotyczy obecnie możliwego błędu w sztuce lekarskiej.
pr, "Gazeta Wyborcza"
Wtedy według pani Heleny wyjęto z dziąsła fragment złamanej igły, która miała powodować ból. Dentysta nie wpisał tego jednak do dokumentacji medycznej. Dentystka, która zostawiła igłę w dziąśle, nie udzieliła kobiecie wyjaśnień. Ponadto pani Helena nie otrzymała dokumentacji medycznej i zdjęcia zęba.
Kobieta zwróciła się w tej sprawie o pomoc do rzecznika praw pacjenta oraz rzecznika odpowiedzialności zawodowej Świętokrzyskiej Izby Lekarskiej. Sprawa ciągnęła się przez kilka lat i trafiła nawet do prokuratury Kielce-Wschód. Śledztwo dotyczy obecnie możliwego błędu w sztuce lekarskiej.
pr, "Gazeta Wyborcza"