Szefowa sejmowej komisji ds. służb specjalnych Elżbieta Radziszewska zapewniła w TVN24, że dymisja szefa SKW gen. Janusza Noska nie miała związku z podpisaną przez SKW umową o współpracy z FSB o której rzekomo nie wiedzieli ministrowie obrony i spraw wewnętrznych. Taki powód dymisji gen. Noska podała "Rzeczpospolita".
Radziszewska nie chciała jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy polski wywiad współpracuje z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa. Stwierdziła jedynie, że "takie mamy czasy, że w pewnych przypadkach np. terroryzmu, każdy współpracuje z każdym, byle być skutecznym". Umowa, o której napisała "Rzeczpospolita", miała zostać podpisana po katastrofie smoleńskiej. Radziszewska zaznaczyła jednak, że mówienie o generale Nosku jako szpiegu rosyjskim jest "bzdurą". - Nie ma problemu ze współpracą z Rosją, bo w kwestiach terroryzmu Polska tak jak każdy inny kraj współpracuje z bardzo różnymi podmiotami, w wielu krajach - podsumowała Radziszewska.
Posłanka PO przekonywała również, że dymisja gen. Noska nie ma związku z wiceministrem obrony narodowej gen. Waldemarem Skrzypczakiem, który był przez SKW podejrzewany o faworyzowanie jednego z producentów sprzętu wojskowego przy planowaniu zakupów dla polskiej armii (gen. Skrzypczak - decyzją SKW - nie otrzymał przedłużenia ważności certyfikatu dostępu do informacji niejawnych).
Dlaczego więc zdymisjonowano szefa SKW? - Przełożony zawsze ma prawo, gdy wyczerpie się pewna formuła współpracy, poprosić swojego podwładnego, żeby odszedł z pracy - podkreśliła Radziszewska dodając, że wyjaśnienia ministra w tej sprawie na posiedzeniu sejmowej speckomisji były zadowalające.
arb, TVN24
Posłanka PO przekonywała również, że dymisja gen. Noska nie ma związku z wiceministrem obrony narodowej gen. Waldemarem Skrzypczakiem, który był przez SKW podejrzewany o faworyzowanie jednego z producentów sprzętu wojskowego przy planowaniu zakupów dla polskiej armii (gen. Skrzypczak - decyzją SKW - nie otrzymał przedłużenia ważności certyfikatu dostępu do informacji niejawnych).
Dlaczego więc zdymisjonowano szefa SKW? - Przełożony zawsze ma prawo, gdy wyczerpie się pewna formuła współpracy, poprosić swojego podwładnego, żeby odszedł z pracy - podkreśliła Radziszewska dodając, że wyjaśnienia ministra w tej sprawie na posiedzeniu sejmowej speckomisji były zadowalające.
arb, TVN24