MSZ mimo protestu rodziny, nie rezygnuje z planu zmiany nagrobka Jana Karskiego

MSZ mimo protestu rodziny, nie rezygnuje z planu zmiany nagrobka Jana Karskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Grób Jana Karskiego i jego małżonki Poli Nireńskiej na cmentarzu Góry Oliwnej w Waszyngtonie w dniu rocznicy smierci bohatera 13 lipca br. (Foto: Ira Rubin) 
Pomimo protestu rodziny Jana Karskiego opisanego przez "Dziennik Wschodni", polski MSZ nie zrezygnował z planu wymiany płyty nagrobnej zmarłego. Krewni Karskiego zapowiedzieli, że z planami będą walczyć do końca.
O tym, że polska ambasada w Waszyngtonie wsparła pomysł tzw. komitetu nagrobkowego i za pieniądze MSZ chce wbrew woli zmarłego oraz rodziny zmienić ascetyczną, granitową płytę nagrobną  na pomnik poinformowała "Dziennik Wschodni" dr Wiesława Kozielewska - Trzaska, bratanica, a zarazem córka chrzestna Jana Karskiego. Warto zaznaczyć, że pomnik zaprojektował sam Karski.

Po publikacji dziennika, ambasador Polski w USA, Ryszard Schnepf zdecydował się na spotkanie z dziennikarzami, na którym poinformował, że decyzja rodziny została "przyjęta ze smutkiem i konsternacją". Dyplomata podkreślił także, że placówka "ma obowiązek" zmienić nagrobek. Schnepf oraz tzw. komitet nagrobkowy chce by na nowym znalazła się płaskorzeźba Karskiego oraz opis jego dokonań. Ambasador przekonywał także, że prawo do rozporządzania nagrobkiem należy do Instytutu Karskiego, a nie rodzina, natomiast dr Kozielewska-Trzaska chce "zawłaszczyć pamięć" o odznaczonym przez prezydenta USA Medalem Wolności Polaki.

– Stryj mógł wybrać dowolną formę nagrobkową, ale wybrał taką, jaka jest i nigdy jej nie zmienił, ani nigdy nie miał zamiaru. Nikt nie ma prawa być "mądrzejszy” od niego i poprawiać po nim. To przejaw buty i braku szacunku – powiedziała w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim"  doktor Wiesława Kozielewska-Trzaska i przekonywała, że ustawowym spadkobiercą jest rodzina, nie Instytut.

Projekt nowego pomnika przewiduje także, że żonie Karskiego, Poli Nireńskiej będącej z pochodzenia żydówką zostanie przeznaczone o wiele mniej miejsca, podczas gdy obecnie obojgu z małżonków poświęcono tyle samo: imiona i nazwiska, oraz lata narodzin i śmierci.

Ambasada przekonuje także, że bratanica Karskiego wiedziała o planach zmiany nagrobka od dawna, co nie do końca odpowiada rzeczywistości. – To dalekie od prawdy. Służę listem z ambasady, gdzie jestem przepraszana za to, iż nie byłam informowana, bowiem listy wysyłano pod mój od dawna nieaktualny adres, mimo że MSZ dysponuje właściwym. Zresztą to już kolejna taka przygoda z MSZ – podkreśliła w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim" dr Kozielewska-Trzaska i dodała, że sądziła iż komitet nagrobkowy ma się zająć opieką nad nagrobkiem, nie jego zmianą.

– My walczymy jedynie o minimum szacunku i należne nam prawa. Chcemy, aby drogiego nam członka rodziny traktować z należną powagą i godnością. Także z szacunkiem dla jego poglądów, przekonań i woli. My, niestety... jesteśmy, czy ktoś chce, czy nie. Jan Karski pozostawił rodzinę i nie udało się wytłumaczyć, że jej nie pozostawił. Dlatego rodzina będzie stać będzie na straży jego pamięci do końca – podsumowała córka chrzestna bohatera.

dż, Dziennik Wschodni