TVP zaprosi, kogo zechce

TVP zaprosi, kogo zechce

Dodano:   /  Zmieniono: 
KRRiT uchyliła zaskarżone przez RPO rozporządzenie regulujące bezpłatny dostęp partii do publicznych mediów. Obecnie dziennikarzy nie obowiązują pod tym względem żadne reguły.
Sprawa wyszła dopiero w poniedziałek przed Trybunałem Konstytucyjnym, kiedy miał się on zająć właśnie tym rozporządzeniem.

Rozporządzenie jak się okazało zostało uchylone 4 marca, a przestało obowiązywać 14 marca, czyli w dniu opublikowania tej decyzji - poinformował Trybunał przedstawiciele Rady. Trybunał umorzył postępowanie, uznając, że nie może orzekać o przepisie, który już nie obowiązuje.

Obecnie nie ma więc żadnych przepisów, które regulowałyby dostęp partii do mediów publicznych.

"Powodować to może, że media te uznaniowo zapraszać mogą do  siebie przedstawicieli poszczególnych partii" - powiedział w  poniedziałek dziennikarzom zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich Stanisław Trociuk.

Sprawę rozporządzenia Krajowej Rady skierował do Trybunału właśnie Rzecznik Praw Obywatelskich. Jego zdaniem, Rada nie miała prawa określać, którym konkretnie partiom przysługuje bezpłatny czas antenowy w publicznych mediach.

Zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji, publiczna telewizja i radio mają obowiązek stwarzać partiom politycznym możliwość prezentacji ich stanowisk w "węzłowych sprawach publicznych". Ustawa upoważnia KRRiT do wydania rozporządzenia określającego tryb postępowania w tej sprawie - chodzi np. o czas, jaki publiczne media mają poświęcić prezentacji stanowisk partii.

Takie rozporządzenie Rada wydała. Znalazł się jednak w nim zapis ograniczający dostęp partii do czasu antenowego w publicznych mediach. Zgodnie z nim, prawo takie mają partie, które w ostatnich wyborach, startując jako samodzielny komitet wyborczy, uzyskały co najmniej 3 proc. ważnych głosów. W przypadku koalicji próg ten wynosi co najmniej 6 proc. głosów. Ten właśnie zapis podważył RPO.

Intencją rzecznika było wyeliminowanie błędu w rozporządzeniu, a nie zlikwidowanie całego rozporządzenie, jak to zrobiła rada. "Spowodowało to powstanie luki prawnej" - twierdzi Trociuk.

Przedstawiciel Krajowej Rady Marcin Karolak, który stawił się przed Trybunałem Konstytucyjnym, poinformował, że w radzie trwają prace nad nowym rozporządzeniem.

Karolak wzbudził duże poruszenie wśród sędziów, gdyż był ubrany w sweter (a nie w garnitur) i nie znał dokładnie sprawy. Przyznał, że do Trybunału trafił "z marszu", co wyraźnie zirytowało sędziów.

em, pap