Troje dzieci w rodzinie zastępczej w Kowarach miało być przez sześć lat bite, szarpane i wyzywane. Dzieci chodziły też w podartych i brudnych ubraniach. Sprawę wyjaśnia prokuratura - podje TTV.
Sześć lat temu dzieci - dwie dziewczynki i chłopiec - trafiły do rodziny zastępczej w Kowarach. Katecheta i jego żona mieli bić i poniżać podopiecznych. Dzieci odważyły się powiedzieć, co dzieje się w rodzinie zastępczej dopiero, gdy trafiły na wakacje do innej rodziny.
- Kopała nas, zrzucała z krzesła, biła słuchawką od prysznica. Zakładała rękawiczki, bo mówiła, że dostanie jakiejś zarazy, wścieklizny - mówił 9-letni chłopiec, który przez sześć lat mieszkał wraz z siostrami w rodzinie zastępczej. 9-latek twierdzi też, że dostał raz pięścią w oko, bo źle policzył działania w zadaniu. Dzieci miały chodzić w brudnych ubraniach i jeść same, w swoich pokojach.
- Zostało wszczęte dochodzenie dotyczące podejrzenia znęcania się nad trojgiem małoletnich dzieci, które pozostawały w rodzinie zastępczej. Były nieco inaczej, gorzej traktowane niż biologiczne dziecko tych rodziców - powiedział Marcin Zarówny z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
Dyrektor szkoły podstawowej, do której uczęszczają dzieci pół roku temu wezwał rodziców zastępczych, bo był zaniepokojony, że ich podopieczni chodzą w podartych, brudnych ubraniach. - Spotkaliśmy się z takim małym atakiem. Nie chcieli nas wpuścić do domu i podjęliśmy odpowiednie kroki, czyli skontaktowaliśmy się z Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie - powiedział dyrektor Henryk Maniecki .
ja, TTV
- Kopała nas, zrzucała z krzesła, biła słuchawką od prysznica. Zakładała rękawiczki, bo mówiła, że dostanie jakiejś zarazy, wścieklizny - mówił 9-letni chłopiec, który przez sześć lat mieszkał wraz z siostrami w rodzinie zastępczej. 9-latek twierdzi też, że dostał raz pięścią w oko, bo źle policzył działania w zadaniu. Dzieci miały chodzić w brudnych ubraniach i jeść same, w swoich pokojach.
- Zostało wszczęte dochodzenie dotyczące podejrzenia znęcania się nad trojgiem małoletnich dzieci, które pozostawały w rodzinie zastępczej. Były nieco inaczej, gorzej traktowane niż biologiczne dziecko tych rodziców - powiedział Marcin Zarówny z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
Dyrektor szkoły podstawowej, do której uczęszczają dzieci pół roku temu wezwał rodziców zastępczych, bo był zaniepokojony, że ich podopieczni chodzą w podartych, brudnych ubraniach. - Spotkaliśmy się z takim małym atakiem. Nie chcieli nas wpuścić do domu i podjęliśmy odpowiednie kroki, czyli skontaktowaliśmy się z Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie - powiedział dyrektor Henryk Maniecki .
ja, TTV