Sąd Okręgowy Warszawa-Praga otrzymał dziewięć protestów w związku z referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz ze stanowiska prezydent Warszawy. W ciągu 14 dni każdy z protestów musi zostać rozpatrzony.
Protest mógł wnieść do sądu każdy mieszkaniec Warszawy uprawniony do wzięcia udziału w referendum. Protesty muszą mieć związek z naruszeniem przepisów dotyczących referendum, które mogły mieć znaczący wpływ na wynik głosowania.
Referendum w sprawie odwołania Gronkiewicz-Waltz okazało się niewiążące ze względu na zbyt niską frekwencję (do urn poszło 25,66 proc. warszawiaków). Przebieg referendum skrytykował m.in. PiS - politycy tej partii zarzucali władzom Warszawy, że te nie zadbały o odpowiednią ilość obwieszczeń informujących o tym, gdzie można oddać głos w referendum. Prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu i Donaldowi Tuskowi zarzucano z kolei to, że apelując do zwolenników Gronkiewicz-Waltz o zbojkotowanie referendum doprowadzili do sytuacji, w której głosowanie było de facto jawne (tzn. każdy kto szedł głosować był postrzegany jako przeciwnik Gronkiewicz-Waltz).
arb, TVN Warszawa
Referendum w sprawie odwołania Gronkiewicz-Waltz okazało się niewiążące ze względu na zbyt niską frekwencję (do urn poszło 25,66 proc. warszawiaków). Przebieg referendum skrytykował m.in. PiS - politycy tej partii zarzucali władzom Warszawy, że te nie zadbały o odpowiednią ilość obwieszczeń informujących o tym, gdzie można oddać głos w referendum. Prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu i Donaldowi Tuskowi zarzucano z kolei to, że apelując do zwolenników Gronkiewicz-Waltz o zbojkotowanie referendum doprowadzili do sytuacji, w której głosowanie było de facto jawne (tzn. każdy kto szedł głosować był postrzegany jako przeciwnik Gronkiewicz-Waltz).
arb, TVN Warszawa