Afera taśmowa w PO. Znana przyszłość bohaterów taśm i Schetyny

Afera taśmowa w PO. Znana przyszłość bohaterów taśm i Schetyny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Grzegorz Schetyna (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Andrzej Biernat, szef łódzkiej PO oraz wiceszef klubu parlamentarnego tej partii Tomasz Lenz krótko przed północą poinformowali media o ustaleniach podjętych przez zarząd krajowy PO ws. wyborów struktur dolnośląskich.
-Wyniki zjazdu na Dolnym Śląsku zostały utrzymane. Nie było podstaw merytorycznych, by je unieważnić - powiedział Andrzej Biernat. Podkreślił także, że nie zostanie wprowadzony komisarz, a „bohaterowi” taśm staną przed sądem koleżeńskim. Co więcej, na stronie Platformy Obywatelskiej pojawiła się informacja o zawieszeniu ich w prawach członka na 3 miesiące.

Jak czytamy w komunikacie po posiedzeniu zarządu, w prawach członków partii zawieszeni zostali: Edward Klimka, Paweł Frost, Norbert Wojnarowski, Michał Jaros i Tomasz Borkowski.

Rzecznik dyscypliny partyjnej - podano - poinformował też członków zarządu krajowego PO, że skierował do Krajowego Sądu Koleżeńskiego wnioski dyscyplinarne przeciwko tym politykom.

Nikt nie przepraszał

Politycy prowadzący konferencje przyznali, że podczas spotkania zarządu nie padło słowo "przepraszam”.- Grzegorz Schetyna ma świadomość, że decyzje są już zamknięte. Powinien usiąść z Jackiem Protasiewiczem i porozmawiać o przyszłości PO w regionie - oznajmił Lenz.

- Czas rozstrzygnięć się skończył. Należy teraz budować jedność PO - dodał Biernat i podkreślił, że Schetyna nie zostanie ukarany, bo nie ma żadnych powodów by to robić.

Afera taśmowa


28 października "Newsweek" opublikował taśmy, na których słychać jak poseł Norbert Wojnarowski proponuje Edwardowi K., działaczowi PO na Dolnym Śląsku posadę za głos oddany na Jacka Protasiewicza.

Na upublicznionym nagraniu Wojnarowski zwraca się do "Edwarda" z prośbą o poparcie Jacka Protasiewicza w zamian za pomoc w znalezieniu pracy. - Znamy się za długo, żeby o du..e Maryny pogadać. Jacek Protasiewicz zapytał mnie wprost, czy ty jesteś w stanie go poprzeć - mówi Wojnarowski.

Następnie pyta, czy działacz jest w stanie poprzeć Protasiewicza na zjeździe. "Edward" odpowiedział, że od roku próbuje znaleźć pracę, ale jest zwodzony m.in. przez samego Wojnarowskiego. - Jacek poprosił mnie o spotkanie z paroma osobami. Powiedział, że może zaproponować pomoc (…). Myślę, że Jacek jest w stanie pomóc z pracą - odpowiedział Wojnarowski.  Delegat przekonywał, że nie ma pracy dla niego w KGHM.  - Ale jak Jacek zadzwoni, to będzie inaczej - przekonywał poseł.

Grzegorz Schetyna, dotychczasowy szef dolnośląskiej PO przegrał wybory o reelekcję na to stanowisko z popieranym przez Donalda Tuska Jackiem Protasiewiczem (Schetyna zdobył 194 głosy, Protasiewicz - 205 głosów).

Tymczasem "Wprost" ujawnił, że Edward K, któremu poseł Norbert Wojnarowski proponował pracę w KGHM w zamian za głos na Jacka Protasiewicza w wyborach na szefa dolnośląskiej Platformy, od początku października pracuje na umowę zlecenie w spółce córce KGHM: "Pol-Miedź-Trans". Edward K. pracuje w departamencie infrastruktury, którym kieruje Tadeusz Borys - prywatnie rodzina europosła Piotra Borysa, najbliższego współpracownika i stronnika Grzegorza Schetyny.

Biernat komentując zamieszanie w dolnośląskiej PO stwierdził, że "te działania doprowadzą do utraty przez Platformę większości w parlamencie". - A premier powiedział, że z rządem mniejszościowym nie będzie kończył tej kadencji. Jeżeli stracimy większość, jeżeli nie potrafimy przeprowadzić ustawy budżetowej, to siłą rzeczy następuje rozwiązanie parlamentu i ogłoszenie nowych wyborów - podkreślił w rozmowie z Programem I Polskiego Radia. Biernat całą aferę związaną z upublicznieniem nagrania nazwał "wyreżyserowaną historyjką". - Gdyby (w wyborach na szefa PO na Dolnym Śląsku - red.) wygrał kto inny, prawdopodobnie te taśmy nie ujrzałyby światła dziennego - dodał.

TVN24.pl, Newsweek, inf. własna, ml