- Ja nie mam marzeń. Marzenia są dla naiwnych - mówi TVN24 Grzegorz Galasiński.
Gdy 5 miesięcy temu w Gliwicach przeszczepiono mu twarz i po raz pierwszy zrobiono to dla ratowania życia - była radość, że operacja się udała i niepewność, czy nowa twarz się przyjmie. Żmudne leczenie trwa. Będą kolejne operacje, ale Grzegorz Galasiński w miarę możliwości żyje już normalnie. Musi być ostrożny, bo zaszkodzić mu może drobna infekcja, ale - jak mówi - dzięki lekarzom z gliwickiego szpitala dostał drugie życie.
sjk, TVN24/x-news