Zdaniem Jędrucha, UOP miał na rynku kontrolowane przez siebie firmy, przez co miał pełny wgląd w odbywające się transakcje. W pewnym momencie jednak pracownicy katowickiej delegatury - utrzymuje Jędruch - zaczęli pracować na własną rękę i wskazywali mu firmy, które miały być ostatnimi w łańcuszku rozliczeń. To oznaczało, że stawały się beneficjentami zysków ze środków znajdujących się na rynku windykacji i wierzytelności. Jędruch nie ujawnia jednak nazw tych podmiotów.
Rzecznik katowickiej delegatury ABW Michał Cichy powiedział, że to nie pierwszy przypadek, kiedy w ten sposób broni się osoba poszukiwana listem gończym.
"Trudno mi w ogóle komentować tak ogólnikowe pomówienia. Każdy się broni, jak potrafi, a najlepszą formą obrony jest atak, a jego obiektem są często właśnie służby specjalne. Byliśmy już przecież świadkami takich oskarżeń" - powiedział Cichy.
Jędruch potwierdził też, że wysłał list do premiera Leszka Millera, powołując się na swoje zasługi dla SLD i sponsorowanie parlamentarnej kampanii wyborczej tego ugrupowania oraz poprosił o pomoc w uzyskaniu listu żelaznego. Sąd już dwukrotnie odrzucał prośbę Jędrucha w tej sprawie.
Szefowie Colloseum - Jędruch i były wiceprezes Piotr Wolnicki - są podejrzani o wyłudzenie 345 mln zł z Będzińskiego Zakładu Elektroenergetycznego. Od marca ubiegłego roku są nieuchwytni. Prawdopodobnie obaj przebywają za granicą. Uciekli, gdy katowicki Sąd Okręgowy postanowił ich aresztować. Według "Rzeczpospolitej", Jędruch jest w Izraelu i dostał obywatelstwo tego kraju.
em, pap