Nowy minister sportu Andrzej Biernat w programie "Jeden na jeden" na antenie TVN24 podkreślił, że jego pierwszymi decyzjami w resorcie będą zmiany personalne. Chce zorganizować zespół, który będzie mu doradzał i rozpocząć swoją działalność w resorcie.
Biernat zapewnił, że będzie starał się być lepszym ministrem niż jego poprzedniczka w resorcie - Joanna Mucha. Choć jak podkreślił, zrobiła wiele dobrego i nie może powiedzieć o niej złego słowa. - To, co przez ostatni rok zdarzyło się w resorcie sportu, daje dobre prognozy na przyszłość - dodał.
Nowy minister zapowiedział, że jego pierwszymi działaniami będzie zorganizowanie zespołu ludzi, który będzie mu doradzał. Biernat, pytany o to kiedy otrzymał propozycję objęcia stanowiska odpowiedział, że kilka dni przed konferencją i jak podkreślił nie zastanawiał się, czy przyjąć propozycję. - Premier pytał, czy podołam obowiązkom ministra sportu. Gdybym uważał inaczej na pewno bym się nie zgodził - powiedział Biernat.
Z kolei na słowa posła PiS Jana Tomaszewskiego, który stwierdził, że w kwestii sportu nowy minister jest jak BMW (bierny, mierny, ale wierny) odpowiedział "dla mnie Janek Tomaszewski, oprócz tego, że był wielką postacią w piłce nożnej, dziś jest Antonim Macierewiczem polskiego sportu, coś mówi, ale w ogóle to nie przystaje do rzeczywistości".
dż, tvn24.pl
Nowy minister zapowiedział, że jego pierwszymi działaniami będzie zorganizowanie zespołu ludzi, który będzie mu doradzał. Biernat, pytany o to kiedy otrzymał propozycję objęcia stanowiska odpowiedział, że kilka dni przed konferencją i jak podkreślił nie zastanawiał się, czy przyjąć propozycję. - Premier pytał, czy podołam obowiązkom ministra sportu. Gdybym uważał inaczej na pewno bym się nie zgodził - powiedział Biernat.
Z kolei na słowa posła PiS Jana Tomaszewskiego, który stwierdził, że w kwestii sportu nowy minister jest jak BMW (bierny, mierny, ale wierny) odpowiedział "dla mnie Janek Tomaszewski, oprócz tego, że był wielką postacią w piłce nożnej, dziś jest Antonim Macierewiczem polskiego sportu, coś mówi, ale w ogóle to nie przystaje do rzeczywistości".
dż, tvn24.pl