Ksiądz Ireneusz Bochyński przed kilkoma miesiącami wywołał skandal mówiąc, że istnieją przypadki, gdy "dzieci same wchodziły do łóżek dorosłych". Teraz prokuratora odmówiła wszczęcia śledztwa w jego sprawie w czterech badanych wątkach.
Pierwszy z czterech wątków, który został zakończony bez wszczęcia śledztwa dotyczy wiedzy księdza Bochyńskiego o przypadkach pedofilii, której mieli dopuszczać się dorośli. - Nie mieliśmy wystarczających danych, które potwierdziłyby wystąpienie czynu zabronionego - wyjasnił w rozmowie z tvn24.pl Witold Błaszczyk z piotrkowskiej prokuratury. Jak się okazało, podczas przesłuchania ksiądz powiedział, że jego wiedza pochodzi z "danych socjologicznych" oraz ze spowiedzi [informacji tych jednak nie może badać prokuratura - red.]
Drugi wątek, w którym nie będzie śledztwa dotyczy rzekomych "innych czynności seksualnych", których ksiądz miał dopuścić się względem chłopca, który miał mieć wtedy 14 lat. Do domniemanego przestępstwa miało dojść podczas wycieczki do Wilna. - Nie będziemy drążyć tego wątku, bo do rzekomego złamania prawa doszło w latach 90., więc sprawa zdążyła się przedawnić - wyjaśniła prokurator Błaszczyk.
Prokuratorzy nie zgodzili się także wszcząć śledztwa ws. propagowania przez duchownego pedofilii, gdyż ich zdaniem do niczego takiego nie doszło.
Czwarty z wątków śledczy sprawdzali po zawiadomieniu ze strony mieszkańców Piotrkowa, którzy zawiadomili prokuraturę, że przestępstwo podczas wypowiadania się w sprawie ks. Bochyńskiego mogła posłanka PO, Elżbieta Radziszewska. Na początku listopada, na antenie TVN24 w programie "Tak jest" powiedziała, iż słyszała, że ksiądz miał sam być pedofilem. Zawiadomienie posiadało też zapis, że jeżeli posłanka jednak miała dowody przeciwko Bochyńskiemu, to nie dopełniła obowiązku obywatelskiego nie informując o nich prokuratury, tylko mówiąc o nich w mediach. Mimo to śledczy nie rozpoczną przeciwko niej postępowania.
TVN24.pl, ml
Drugi wątek, w którym nie będzie śledztwa dotyczy rzekomych "innych czynności seksualnych", których ksiądz miał dopuścić się względem chłopca, który miał mieć wtedy 14 lat. Do domniemanego przestępstwa miało dojść podczas wycieczki do Wilna. - Nie będziemy drążyć tego wątku, bo do rzekomego złamania prawa doszło w latach 90., więc sprawa zdążyła się przedawnić - wyjaśniła prokurator Błaszczyk.
Prokuratorzy nie zgodzili się także wszcząć śledztwa ws. propagowania przez duchownego pedofilii, gdyż ich zdaniem do niczego takiego nie doszło.
Czwarty z wątków śledczy sprawdzali po zawiadomieniu ze strony mieszkańców Piotrkowa, którzy zawiadomili prokuraturę, że przestępstwo podczas wypowiadania się w sprawie ks. Bochyńskiego mogła posłanka PO, Elżbieta Radziszewska. Na początku listopada, na antenie TVN24 w programie "Tak jest" powiedziała, iż słyszała, że ksiądz miał sam być pedofilem. Zawiadomienie posiadało też zapis, że jeżeli posłanka jednak miała dowody przeciwko Bochyńskiemu, to nie dopełniła obowiązku obywatelskiego nie informując o nich prokuratury, tylko mówiąc o nich w mediach. Mimo to śledczy nie rozpoczną przeciwko niej postępowania.
TVN24.pl, ml