Katarzyna Bratkowska w rozmowie z "PlusMinus" przyznała, że nie czuje się osobą publiczną. Działaczka feministyczna dodała, że czuje się już zmęczona zainteresowaniem jej osobą, a jej wypowiedź o przerywaniu ciąży były przemyślana.
Bratkowska wywołała burzę przed świętami Bożego Narodzenia w zeszłym roku, kiedy oświadczyła, że podda się w Wigilię zabiegowi aborcji.
Feministka na łamach "PlusMinus" wyraziła zdziwienie nagłym zainteresowaniem jej osobą. - Naprawdę pan myśli, że chciałam sytuacji, w której boję się wyjść z domu, bo mnie jakiś oszołom czymś obleje albo porąbie? Czytam na forach internetowych: "Lepiej, żeby ta suka zdechła", "Ktoś ją powinien rozstrzelać" - zacytowała komentarze internetowe.
Bratkowska chciałaby odzyskać swoją prywatność. - Nie jestem osobą publiczną. Jestem potwornie zmęczona tym, co się dzieje - zaznaczyła.
Bratkowska dodała, że nie chciała "nikogo bulwersować". - Chciałam umożliwić dyskusję na temat prawa do przerywania ciąży. To była w pełni przemyślana wypowiedź - wyjaśniła.
pr, "Rzeczpospolita", "PlusMinus"
Feministka na łamach "PlusMinus" wyraziła zdziwienie nagłym zainteresowaniem jej osobą. - Naprawdę pan myśli, że chciałam sytuacji, w której boję się wyjść z domu, bo mnie jakiś oszołom czymś obleje albo porąbie? Czytam na forach internetowych: "Lepiej, żeby ta suka zdechła", "Ktoś ją powinien rozstrzelać" - zacytowała komentarze internetowe.
Bratkowska chciałaby odzyskać swoją prywatność. - Nie jestem osobą publiczną. Jestem potwornie zmęczona tym, co się dzieje - zaznaczyła.
Bratkowska dodała, że nie chciała "nikogo bulwersować". - Chciałam umożliwić dyskusję na temat prawa do przerywania ciąży. To była w pełni przemyślana wypowiedź - wyjaśniła.
pr, "Rzeczpospolita", "PlusMinus"