David Forden i Aris Pappas, byli agenci CIA, w rozmowie z Gazetą.pl opowiadali o Ryszardzie Kuklińskim. Pierwszy z nich przez około 10 lat był oficerem prowadzącym Kuklińskiego. Drugi analizował materiały, które Polak przekazywał stronie amerykańskiej.
– Bardzo szybko nawiązaliśmy „przyjaźń operacyjną”, a w trakcie naszej intensywnej pracy to szybko zmieniło się w przyjaźń osobistą – powiedział Forden, który tak opisuje pierwsze spotkanie z Kuklińskim. – Wszedł, uścisnąłem mu dłoń, powiedziałem po polsku: To zaszczyt pana spotkać, jestem Daniel z CIA. To było dla niego zaskoczeniem. Liczył przecież na to i przez rok myślał, że spotyka się z armią. Nie chciałem być tym, który za parę lat powie mu: „wiesz, tak naprawdę to jesteśmy z CIA”. Chciałem, żeby był ze mną szczery, chciałem być szczery z nim – dodał.
Forden powiedział również, że w przypadku normalnej procedury pozyskiwania źródła informacji, przewidziany jest czas na nawiązanie relacji pomiędzy agentem prowadzącym a jego nowym współpracownikiem. Na początku lat 70-tych CIA nie miało tego czasu. Dlatego Forden powiedział od razu do Kuklińskiego „bierzmy się do roboty"”, na co momentalnie Polak odparł „tak, bierzmy się do roboty”. Dodał, że jego zdaniem „informacje od Kuklińskiego przyczyniły się do wszystkich decyzji, jakie podjęto w związku z potencjalną obroną Europy Zachodniej przed ewentualnym atakiem”.
Aris Pappas podkreślił z kolei wagę informacji, które dostarczał Kukliński, ponieważ nie przekazywał samych dokumentów, ale również wyjaśniał proces myślowy. Pozwalał analitykom Agencji lepiej zrozumieć sytuację. – pułkownik Kukliński był podwójnie cenny. Możesz zrobić czemuś zdjęcie, i wiesz tyle, że ten obiekt istnieje i gdzie się znajduje. Ale nie wiesz, dlaczego znajduje się właśnie tam, dlaczego zgromadzono przy nim tyle sprzętu. Nie znasz procesu decyzyjnego, który do tego doprowadził. – powiedział Pappas. Prawdziwą zaletą Kuklińskiego był jego niesamowity profesjonalizm. On potrafił dostarczyć nam wnikliwe oceny i analizy, nie uwzględniając w nich swoich osobistych poglądów.
– Był jednym z naszych najlepszych źródeł. Był źródłem unikalnym – ciągnął były analityk CIA. – Kluczowe atrybuty, jakie wniósł do współpracy, to dostęp do informacji i obiektywizm. Umiał wyjaśnić nam wszystko tak, że nie tylko wiedzieliśmy, co się dzieje w Układzie Warszawskim, ale i dlaczego. Był bardzo zdyscyplinowany. Gdyby nie był, ta współpraca nigdy nie potrwałaby tak długo – podsumował.
– To, że Polacy mogą spierać się o Kuklińskiego, zawdzięczają m.in. temu, co zrobił. Tak, był zdrajcą, ale tylko jeśli uważamy, że Polska czasów Kuklińskiego była wolnym krajem. A nie była – była wasalem ZSRR, a on robił co mógł, by zdradzić, ale ten układ – zakończył Forden.
kl, Gazeta.pl
Forden powiedział również, że w przypadku normalnej procedury pozyskiwania źródła informacji, przewidziany jest czas na nawiązanie relacji pomiędzy agentem prowadzącym a jego nowym współpracownikiem. Na początku lat 70-tych CIA nie miało tego czasu. Dlatego Forden powiedział od razu do Kuklińskiego „bierzmy się do roboty"”, na co momentalnie Polak odparł „tak, bierzmy się do roboty”. Dodał, że jego zdaniem „informacje od Kuklińskiego przyczyniły się do wszystkich decyzji, jakie podjęto w związku z potencjalną obroną Europy Zachodniej przed ewentualnym atakiem”.
Aris Pappas podkreślił z kolei wagę informacji, które dostarczał Kukliński, ponieważ nie przekazywał samych dokumentów, ale również wyjaśniał proces myślowy. Pozwalał analitykom Agencji lepiej zrozumieć sytuację. – pułkownik Kukliński był podwójnie cenny. Możesz zrobić czemuś zdjęcie, i wiesz tyle, że ten obiekt istnieje i gdzie się znajduje. Ale nie wiesz, dlaczego znajduje się właśnie tam, dlaczego zgromadzono przy nim tyle sprzętu. Nie znasz procesu decyzyjnego, który do tego doprowadził. – powiedział Pappas. Prawdziwą zaletą Kuklińskiego był jego niesamowity profesjonalizm. On potrafił dostarczyć nam wnikliwe oceny i analizy, nie uwzględniając w nich swoich osobistych poglądów.
– Był jednym z naszych najlepszych źródeł. Był źródłem unikalnym – ciągnął były analityk CIA. – Kluczowe atrybuty, jakie wniósł do współpracy, to dostęp do informacji i obiektywizm. Umiał wyjaśnić nam wszystko tak, że nie tylko wiedzieliśmy, co się dzieje w Układzie Warszawskim, ale i dlaczego. Był bardzo zdyscyplinowany. Gdyby nie był, ta współpraca nigdy nie potrwałaby tak długo – podsumował.
– To, że Polacy mogą spierać się o Kuklińskiego, zawdzięczają m.in. temu, co zrobił. Tak, był zdrajcą, ale tylko jeśli uważamy, że Polska czasów Kuklińskiego była wolnym krajem. A nie była – była wasalem ZSRR, a on robił co mógł, by zdradzić, ale ten układ – zakończył Forden.
kl, Gazeta.pl