W lokalu należącym do posła Jacka Kwiatkowskiego przeprowadzono kontrolę sanepidu w związku z podejrzeniem, że mogą tam być sprzedawane dopalacze. O kontrolę poprosił sam parlamentarzysta - podaje TVN24.
- Przez wiele lat, zanim zostałem posłem, prowadziłem działalność gospodarczą, więc sklep, który ma jedną niewielką gablotkę i jedno okienko, wydał mi się podejrzany - mówił poseł Twojego Ruchu.
Sanepid w asyście policji skontrolował sklep 31 stycznia. Zabezpieczono 99 saszetek. Od zgłoszenia przez posła sprawy na policję do momentu przeprowadzenia kontroli minął niemal miesiąc.
Poseł rozwiązał już umowę z najemcą, jednak obowiązuje go 3-miesięczny okres wypowiedzenia.
- Czynsz zawsze płacony był na czas. Nie było z tym problemów. Próbowałem nawet porozmawiać z najemcą telefonując do niego, ale on nie potwierdza tych informacji. Wypiera się, uważa, że jego działalność jest legalna - powiedział Kwiatkowski.
ja, TVN24 Poznań
Sanepid w asyście policji skontrolował sklep 31 stycznia. Zabezpieczono 99 saszetek. Od zgłoszenia przez posła sprawy na policję do momentu przeprowadzenia kontroli minął niemal miesiąc.
Poseł rozwiązał już umowę z najemcą, jednak obowiązuje go 3-miesięczny okres wypowiedzenia.
- Czynsz zawsze płacony był na czas. Nie było z tym problemów. Próbowałem nawet porozmawiać z najemcą telefonując do niego, ale on nie potwierdza tych informacji. Wypiera się, uważa, że jego działalność jest legalna - powiedział Kwiatkowski.
ja, TVN24 Poznań