- Materiały znalezione w celi Mariusza T. nie są jego zdjęciami, wbrew temu, co twierdzi pełnomocnik - stwierdził Michał Królikowski, wiceminister sprawiedliwości na antenie radia RMF FM. Dodał, że bezpieczeństwo Mariusza T. sporo kosztuje, ale ma to swoje uzasadnienie - ryzyko samosądu jest bardzo duże - podkreśla.
Krzysztof Ziemiec, prowadząc dyskusję z Królikowskim, przytoczył kilka skrajnie krytycznych ocen pracy ministerstwa sprawiedliwości - "partactwo, haniebna ustawa, kompromitacja całego wymiaru sprawiedliwości, dymisja ministra", jednak wiceminister nie ma zastrzeżeń do swojej pracy - profesjonalizm w działaniu, w mojej perspektywie też nie ulega wątpliwości. - zaznacza wiceminister. Dodał również, że nigdy nie gwarantował sądowej decyzji o izolacji Mariusza T.
Królikowski zastrzega, że minister sprawiedliwości żadnych materiałów do celi T. nie podrzucił. - Cela jest monitorowana od 3 stycznia 2013 roku, nie ma śladu podrzucenia, nie ma śladu obecności osoby, która by była nieuprawniona. - zauważa.
W opinii wiceministra jednak najważniejszy jest fakt, iż znalezione materiały nie są tym, za co je uważano - wbrew temu, co twierdzi pan T. i jego pełnomocnik, nie są materiałami, które zawierają wizerunek chłopca z kolonii z jego mamą. - mówi Królikowski.
Wiceminister jednak nie może zupełnie wykluczyć możliwości, że ktoś z pracowników więzienia nie podrzucił materiałów. - Nikt z nas nie ma 100-procentowej pewności, że to nie miało miejsca. - przyznaje Królikowski. Według niego, kontrola podczas której znaleziono rzeczone materiały miała "typowy" charakter - Typowa kontrola, która miała miejsce 8 lutego, zgodnie z procedurami, jest taką kontrolą, która jest nakierowana na badanie porządku w celi i na sprawdzanie, czy nie ma tam jakiś narzędzi niebezpiecznych. Nie przeczesuje się bardzo dokładnie materiałów. - powiedział wiceminister.
Królikowski nie ma żadnych zastrzeżeń do dyrektora rzeszowskiego więzienia, w którym przebywał T. i ręczy za jego odpowiedzialność i wyklucza jakiekolwiek naciski ze strony ministerstwa - nie wyobrażałem sobie sytuacji, w której bym wydał polecenie dyrektorowi zakładu karnego, że ma nie składać zawiadomienia. Również nie wyobrażam sobie, co by było, gdyby dyrektor zakładu karnego złożył dwa dni później zawiadomienie. (...) Budzi mój szacunek jego zdolność podejmowania decyzji, która nie była łatwa. - Podkreśla wiceminister.
DK, RMF24
Królikowski zastrzega, że minister sprawiedliwości żadnych materiałów do celi T. nie podrzucił. - Cela jest monitorowana od 3 stycznia 2013 roku, nie ma śladu podrzucenia, nie ma śladu obecności osoby, która by była nieuprawniona. - zauważa.
W opinii wiceministra jednak najważniejszy jest fakt, iż znalezione materiały nie są tym, za co je uważano - wbrew temu, co twierdzi pan T. i jego pełnomocnik, nie są materiałami, które zawierają wizerunek chłopca z kolonii z jego mamą. - mówi Królikowski.
Wiceminister jednak nie może zupełnie wykluczyć możliwości, że ktoś z pracowników więzienia nie podrzucił materiałów. - Nikt z nas nie ma 100-procentowej pewności, że to nie miało miejsca. - przyznaje Królikowski. Według niego, kontrola podczas której znaleziono rzeczone materiały miała "typowy" charakter - Typowa kontrola, która miała miejsce 8 lutego, zgodnie z procedurami, jest taką kontrolą, która jest nakierowana na badanie porządku w celi i na sprawdzanie, czy nie ma tam jakiś narzędzi niebezpiecznych. Nie przeczesuje się bardzo dokładnie materiałów. - powiedział wiceminister.
Królikowski nie ma żadnych zastrzeżeń do dyrektora rzeszowskiego więzienia, w którym przebywał T. i ręczy za jego odpowiedzialność i wyklucza jakiekolwiek naciski ze strony ministerstwa - nie wyobrażałem sobie sytuacji, w której bym wydał polecenie dyrektorowi zakładu karnego, że ma nie składać zawiadomienia. Również nie wyobrażam sobie, co by było, gdyby dyrektor zakładu karnego złożył dwa dni później zawiadomienie. (...) Budzi mój szacunek jego zdolność podejmowania decyzji, która nie była łatwa. - Podkreśla wiceminister.
DK, RMF24