Kilka dni temu portal Global Firepower opublikował na swojej stronie ranking sił zbrojnych. Wojsko Polskie zajęło w nim 18. pozycję. Minister obrony narodowej, Tomasz Siemoniak, w rozmowie z "Wprost” skomentował miejsce Sił Zbrojnych RP, a także odniósł się do modernizacji technicznej armii oraz "Doktryny Komorowskiego”, którą w miniony poniedziałek zaprezentowało Biuro Bezpieczeństwa Narodowego.
Coroczny ranking sił zbrojnych uwzględnia szereg czynników, które wpływają na potęgę militarną danego państwa, a w konsekwencji na miejsce na liście. Twórcy biorą pod uwagę m.in. stan uzbrojenia, budżet obronny, czynniki geograficzne, zadłużenie państwa oraz elementy infrastruktury transportowej. Z założenia na miejsce w rankingu nie wpływa potencjał nuklearny poszczególnych krajów.
Tomasz Siemoniak stwierdził, że do tego typu porównań opartych wyłącznie na oficjalnych informacjach, które powszechnie są dostępne w Internecie, należy podchodzić z dystansem. Odzwierciedlają one rzeczywistość tylko w pewnym stopniu. Minister pochwalił jednak twórców rankingu za szerokie spojrzenie na kwestię potęgi sił zbrojnych. Zauważył, że wzięto pod uwagę wiele czynników, a nie jak ma to miejsce w wielu przypadkach, wyłącznie liczebność armii lub rodzaj sprzętu.
– Rankingi mają to do siebie, że przyciągają uwagę – zaczął. – Zapracowaliśmy jednak na wysokie miejsce. Na poziom Polski wśród sił zbrojnych pozostałych państw, wpływ miała m.in. transformacja w kierunku armii zawodowej. Nie bez znaczenia jest też nasze członkostwo w NATO oraz udział w misjach zagranicznych. Swoim zaangażowaniem i sprawnością polska armia zapracowała na dobrą reputację. Również trwająca modernizacja wyposażenia sił zbrojnych sprawia, że stają się one konkurencyjne – dodał.
Zapytany o to, czy spodziewa się, że pozycja Polski w tego typu nieoficjalnych rankingach będzie rosła, odparł, że "zaplanowane unowocześnienie sił zbrojnych pozwoli utrzymać się w drugiej dziesiątce”. Dodał jednak, że "modernizacja i wszelkie działania związane z rozwijaniem zdolności bojowych nie są prowadzone dla uzyskiwania wysokich miejsc w rankingach, ale dla podniesienia poziomu bezpieczeństwa kraju”.
Kontynuując wątek modernizacji sił zbrojnych, szef resortu obrony narodowej odniósł się do dyskusji, która toczy się wokół wyposażenia nowych okrętów podwodnych w rakiety manewrujące. – To bardzo kosztowny system, a budżet nie umożliwia zakupienia wszystkiego, czego byśmy chcieli. Trzeba się zastanowić, czy za cenę pocisków manewrujących można zaopatrzyć wojsko w inne, również przydatne uzbrojenie – kontynuował Siemoniak. – Ponadto, istotny w tej dyskusji jest głos marynarki wojennej. Jak do tej pory jest ona ostrożna w kwestii wyposażenia okrętów podwodnych w pociski manewrujące – stwierdził.
Minister skomentował też przyjętą "Doktrynę Komorowskiego” – Ustalone zostały priorytety. Zgodnie z "Doktryną” skupimy się na kwestiach obronnych. Nie oznacza to, że NATO zejdzie na drugi plan, a Polska będzie nieobecna w podejmowanych przez Sojusz działaniach. Zauważmy, że w Afganistanie, w przeciwieństwie do niektórych innych armii, nasze siły zbrojne zadziałały zgodnie z zasadą „wchodzimy razem, wychodzimy razem”. Wskazujemy jednak, że trzeba się skoncentrować na realizacji postanowień, które są związane z zapewnieniem bezpieczeństwa, a wynikają z artykułów Traktatu Północnoatlantyckiego. Zaplanowana modernizacja odnosi się wprost do zdolności obronnych, które chcemy osiągnąć – powiedział.
– Wokół koncepcji odtworzenia obrony terytorialnej dyskusja cały czas się toczy. Jej zadania miałyby realizować Narodowe Siły Rezerwowe – powiedział Siemoniak na temat potrzeby dysponowania przeszkolonymi rezerwami. – Rozważana jest nieco inna niż obecnie formuła NSR. Chcielibyśmy, aby obejmowały w szerszym stopniu współpracę m.in. ze społeczeństwem, jednostkami straży pożarnej. Siły zbrojne muszą dysponować rezerwami. Tak czy inaczej wszelkie ustalenia, które wynikną z toczących się dyskusji, muszą znaleźć swój finał w Sejmie – zakończył minister obrony narodowej.
Tomasz Siemoniak stwierdził, że do tego typu porównań opartych wyłącznie na oficjalnych informacjach, które powszechnie są dostępne w Internecie, należy podchodzić z dystansem. Odzwierciedlają one rzeczywistość tylko w pewnym stopniu. Minister pochwalił jednak twórców rankingu za szerokie spojrzenie na kwestię potęgi sił zbrojnych. Zauważył, że wzięto pod uwagę wiele czynników, a nie jak ma to miejsce w wielu przypadkach, wyłącznie liczebność armii lub rodzaj sprzętu.
– Rankingi mają to do siebie, że przyciągają uwagę – zaczął. – Zapracowaliśmy jednak na wysokie miejsce. Na poziom Polski wśród sił zbrojnych pozostałych państw, wpływ miała m.in. transformacja w kierunku armii zawodowej. Nie bez znaczenia jest też nasze członkostwo w NATO oraz udział w misjach zagranicznych. Swoim zaangażowaniem i sprawnością polska armia zapracowała na dobrą reputację. Również trwająca modernizacja wyposażenia sił zbrojnych sprawia, że stają się one konkurencyjne – dodał.
Zapytany o to, czy spodziewa się, że pozycja Polski w tego typu nieoficjalnych rankingach będzie rosła, odparł, że "zaplanowane unowocześnienie sił zbrojnych pozwoli utrzymać się w drugiej dziesiątce”. Dodał jednak, że "modernizacja i wszelkie działania związane z rozwijaniem zdolności bojowych nie są prowadzone dla uzyskiwania wysokich miejsc w rankingach, ale dla podniesienia poziomu bezpieczeństwa kraju”.
Kontynuując wątek modernizacji sił zbrojnych, szef resortu obrony narodowej odniósł się do dyskusji, która toczy się wokół wyposażenia nowych okrętów podwodnych w rakiety manewrujące. – To bardzo kosztowny system, a budżet nie umożliwia zakupienia wszystkiego, czego byśmy chcieli. Trzeba się zastanowić, czy za cenę pocisków manewrujących można zaopatrzyć wojsko w inne, również przydatne uzbrojenie – kontynuował Siemoniak. – Ponadto, istotny w tej dyskusji jest głos marynarki wojennej. Jak do tej pory jest ona ostrożna w kwestii wyposażenia okrętów podwodnych w pociski manewrujące – stwierdził.
Minister skomentował też przyjętą "Doktrynę Komorowskiego” – Ustalone zostały priorytety. Zgodnie z "Doktryną” skupimy się na kwestiach obronnych. Nie oznacza to, że NATO zejdzie na drugi plan, a Polska będzie nieobecna w podejmowanych przez Sojusz działaniach. Zauważmy, że w Afganistanie, w przeciwieństwie do niektórych innych armii, nasze siły zbrojne zadziałały zgodnie z zasadą „wchodzimy razem, wychodzimy razem”. Wskazujemy jednak, że trzeba się skoncentrować na realizacji postanowień, które są związane z zapewnieniem bezpieczeństwa, a wynikają z artykułów Traktatu Północnoatlantyckiego. Zaplanowana modernizacja odnosi się wprost do zdolności obronnych, które chcemy osiągnąć – powiedział.
– Wokół koncepcji odtworzenia obrony terytorialnej dyskusja cały czas się toczy. Jej zadania miałyby realizować Narodowe Siły Rezerwowe – powiedział Siemoniak na temat potrzeby dysponowania przeszkolonymi rezerwami. – Rozważana jest nieco inna niż obecnie formuła NSR. Chcielibyśmy, aby obejmowały w szerszym stopniu współpracę m.in. ze społeczeństwem, jednostkami straży pożarnej. Siły zbrojne muszą dysponować rezerwami. Tak czy inaczej wszelkie ustalenia, które wynikną z toczących się dyskusji, muszą znaleźć swój finał w Sejmie – zakończył minister obrony narodowej.