W czerwcu biegłego roku europoseł Tadeusz Cymański przekroczył dozwoloną prędkość podczas jazdy samochodem w Polsce. Z wnioskiem o uchylenie immunitetu wystąpił Główny Inspektorat Transportu Drogowego. Sprawa trafiła do Prokuratury Generalnej, a następnie do Parlamentu Europejskiego - podaje Polskie Radio.
Fotoradar miał zarejestrować, jak samochód, który należy do europosła, przekracza dopuszczalną prędkość o ok. 30 km/h. Cymański wówczas odparł, że to nie on siedział za kierownicą w chwili popełnienia wykroczenia, ale odmówił wskazania kierowcy. Wyraził też zgodę na przyjęcie mandatu - podaje Polskie Radio.
Cymański, komentując decyzję PE, powiedział, że "dobrze się stało". Bowiem sam zabiegał o taki rozwój wydarzeń - sam nie mógł się zrzec immunitetu. Według Cymańskiego, sprawa jest kuriozalna, bo "jak każdy obywatel” poddał się procedurze, podpisał zgodę na mandat w wysokości 300 złotych. Jednak zamiast mandatu otrzymał wniosek z prokuratury o uchylenie immunitetu z całą kosztowną i długotrwałą procedurą.
Polskie Radio, tk
Cymański, komentując decyzję PE, powiedział, że "dobrze się stało". Bowiem sam zabiegał o taki rozwój wydarzeń - sam nie mógł się zrzec immunitetu. Według Cymańskiego, sprawa jest kuriozalna, bo "jak każdy obywatel” poddał się procedurze, podpisał zgodę na mandat w wysokości 300 złotych. Jednak zamiast mandatu otrzymał wniosek z prokuratury o uchylenie immunitetu z całą kosztowną i długotrwałą procedurą.
Polskie Radio, tk